Przez dużą część sezonu byliśmy przekonani, że po nagrodę dla najlepszego obrońcę roku (najpewniej pierwszą z wielu) pewnie zmierza Victor Wembanyama. Jego kontuzja otworzyła jednak drogę innym. Kto zasługuje w tym sezonie na DPOY? Według Draymonda Greena, zasługuje na nią on sam.
Wczorajsze zwycięstwo Golden State Warriors nad Milwaukee Bucks – bez odpoczywającego Stepha Curry’ego – było dla nich bardzo cenne na tym etapie sezonu. W rolę lidera wszedł Jimmy Butler, ale udane spotkanie rozegrali też inny, między innymi Draymond Green. Weteran Warriors zanotował tylko dwa punkty, ale też dwa przechwyty i cztery bloki. Po meczu został zapytany na konferencji prasowej, czy zasługuje na nagrodę dla najlepszego obrońcy w tym sezonie:
– To oczywiste; jeśli dalej będziemy wygrywać i zamkniemy ten sezon z przytupem, to zdecydowanie tak. Rozglądam się po lidze i nie widzę wielu graczy, którzy wpływają na grę w defensywie tak jak ja. Nie widzę wielu graczy kompletnie rozbrajających ofensywę rywali tak jak ja. Na tysiąc procent – odpowiada Draymond Green.
Gracz Warriors przytomnie zauważa, że jego szanse wynikają przede wszystkim z kontuzji Victora Wembanyamy:
– Zwłaszcza, kiedy nie ma Wembanyamy… Wyglądało na to, że on to wygra. Ale teraz sytuacja jest taka a nie inna i na milion procent mam podstawy by dostać tę nagrodę i będę umacniał te podstawy przez kolejne 13 meczów. Ostatnia noc była tego wspaniałym przykładem – kontynuuje Green, który w bezpośrednim starciu z Giannisem Antetokounmpo zatrzymał go na 0/6 z gry.
Choć Draymond Green wydaje się być nieco zarozumiały, trzeba mu oddać, że faktycznie rozgrywa świetny sezon i podstawowe statystyki nie obrazują tego w pełni. Przy 9,1 punktu, 6,1 zbiórki i 5,7 asysty na mecz, Draymond notuje też 1,4 przechwytu oraz 1,1 bloku. Jest jednym z tylko 10 graczy w NBA, którzy notują przynajmniej po jednym przechwycie i bloku na mecz, obok takich nazwisk jak Anthony Davis, Victor Wembanyama, Scottie Barnes, czy… Shai Gilgeous-Alexander. Często zapominamy, jak dobrym obrońcą jest SGA.
Obrona Greena nie sprowadza się jednak tylko do notowania przechwytów i bloków. Według statystyk ze strony NBA.com, znajduje się on w TOP15 graczy tego sezonu pod względem liczby kontestowanych rzutów na mecz – co spotkanie doskakuje on z ręką do dziewięciu prób, z czego 3,6 stanowią rzuty za trzy (więcej trójek kontestują tylko Walker Kessler i Mark Williams). Jest to jednak przede wszystkim kontestowanie skuteczne – rywale przeciwko Greenowi trafiają 42,5% prób, co jest wynikiem znacznie niższym, niż średnia ligowa skuteczność w tym sezonie (46,6%).
Czy tak duże zaangażowanie defensywne w wieku 35 lat pozwoli Draymondowi Greenowi wygrać swoją drugą w karierze nagrodę dla najlepszego obrońcy? Choć wciąż jest to możliwe, to na dziś nie jest on jednak faworytem. Jak podaje portal Fox Sports, powołując się na wyliczenia Data Skrive, głównym kandydatem do zdobycia statuetki jest Evan Mobley z Cleveland Cavaliers (-300). Green znajduje się tuż za nim na miejscu drugim (+600), wyprzedzając Dysona Danielsa (+900), Jarena Jacksona Jr. (+1000) i Lu Dorta (+1200).
– Ta nagroda opiera się głównie na cyferkach, a one nie zawsze opowiadają całą historię. […] Są ludzie ze wschodniego wybrzeża, którzy głosują w tym plebiscycie i prawdopodobnie oglądają mnie w akcji cztery razy w roku. A kiedy spojrzysz w statystyki, pomyślisz: O, Draymond notuje [tylko] jeden przechwyt i blok. Te liczby nie wyskakują z ekranu. Jeśli jednak zobaczysz mnie w akcji, a potem zapytasz trenera rywali co zrobiłem z ich ofensywą? To już inna historia – Draymond Green wskazuje na ograniczone kompetencje głosujących.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!