Przewidywano, że Chicago Bulls nie poradzą sobie z tak skonstruowaną drużyną, ale okazuje się, że problem sięga znacznie głębiej. Oprócz tego, że zawodnicy nie potrafią dogadać się ze sobą na parkiecie, mają poważny kłopot z komunikacją poza nim. Najbardziej przygnębiający jest w tym fakt, że winnych wskazuje trójka liderów.
Po przegranym przez Chicago Bulls meczu z Atlantą Hawks, Dwyane Wade i Jimmy Butler wyżalili się przedstawicielom mediów, narzekając w bardzo konkretnym przekazie na postawę swoich kolegów z drużyny. Na trzy minuty przed końcem starcia z Hawks, trafienie Wade’a zapewniło ekipie 10-punktowe prowadzenie. Od tego momentu zespół z Chicago zrezygnował z gry, pozwalając przeciwnikowi na run 19:2, który pogrążył graczy Freda Hoiberga. Tak bolesna porażka przechyliła czarę goryczy.
– Nie wiem co się stało, ale skoro przegrywamy w ten sposób już nie pierwszy raz, to chyba po prostu nam nie zależy – mówił D-Wade. – Musisz udowodnić, że wygrywanie ma dla ciebie duże znaczenie, a u nas tego nie ma. Nie wiem jak to naprawić, skoro chłopakom nie zależy na wygrywaniu. […] Wkurza mnie to, ale nie mogę chodzić sfrustrowany i przejmować się za bardzo kolegami. Muszą sami o siebie zadbać – dodał. Słowom Wade’a wtórował Jimmy Butler.
– Słyszałem, co powiedział D-Wade. […] Musisz robić cokolwiek jest konieczne, by wygrywać mecze; musisz być gwiazdą w swojej roli. W ten sposób wygrywasz w tej lidze. Potrzebujemy, by wszyscy pogodzili się z sytuacją i dawali absolutne maksimum po obu stronach parkietu. W każdym posiadaniu musisz grać tak, jakby było twoim ostatnim. Rozczarowujące jest to, że nie zawsze gramy twardo – przyznał najlepszy zawodnik rotacji Chicago Bulls. Hawks w końcówce meczu skupili się na obronie Wade’a i Butlera. Skutecznie wybili ofensywę rywala z rytmu.
W ostatnich 10 meczach Bulls zrobili bilans 4-6. Są poniżej 50% zwycięstw, ale nadal utrzymują się w ósemce wschodniej konferencji, co tylko świadczy o jej jakości w tym sezonie. Na słowa dwójki liderów postanowił zareagować Rajon Rondo. Zrobił to w publicznej i bardzo oficjalnej formie. Rozgrywający wrzucił na swojego Instagrama post, w którym na przykładzie Kevina Garnetta i Paula Pierce’a wyjaśnia, jak powinni zachowywać się weterani w drużynie mającej duże ambicje. Można odnieść wrażenie, że to bardziej pstryczek w nos Wade’a.
– Moi weterani nigdy nie poszliby do mediów. Przyszliby do zespołu. Za każdym razem dawali z siebie wszystko bez względu na to czy to mecz, czy trening. Nie odpoczywali, nigdy nie dbali o swoje statystyki. Grali dla zespołu i gdy przegrywaliśmy – nie obwiniali nas. Odpowiedzialność brali na siebie i wracali do pracy. Pokazali młodym, co to znaczy pracować. […] Pokazali nam jak poważna jest ta gra. Nie mieli wpływu na sztab. Nie zmieniali planu, bo im nie pasował. […] Mam wiele wad, ale na pewno nie jestem złym kolegą z drużyny. Moim celem jest dzielenie się tym, czego mnie nauczono. Młodzi cały czas pracują, nie zasłużyli na to, by ich obwiniać. Jeśli cokolwiek podlega wątpliwości – to liderzy.
Mecz Gwiazd: Znamy składy obu konferencji! Brak wielkich nazwisk
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET