Pat Riley chciał, by Jimmy Butler został w Miami Heat. W trakcie jednego ze spotkań jeszcze przed transferem, do oczu prezydenta klubu z Florydy zaczęły napływać łzy — pisze portal The Athletic. To sprawiło, że Butler uznał go za „niezrównoważonego” i jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że chce zmienić. Po kilku tygodniach napiętej sytuacji skrzydłowy trafił ostatecznie do Golden State Warriors.
Przed zamknięciem okienka transferowego, które miało miejsce w czwartek, Miami Heat dogadali się z Golden State Warriors w sprawie transferu Jimmy’ego Butlera. Skrzydłowy chciał opuścić zespół z Florydy już od kilku tygodni i ostatecznie ta sztuka się mu udała. W zamian za swoją gwiazdę Heat otrzymali Andrew Wigginsa, Kyle’a Andresona, P.J. Tuckera i wybór pierwszej rundy draftu. Ponadto Butler podpisał w Warriors dwuletnie przedłużenie umowy warte 121 mln dol.
Jeszcze zanim mleko rozlało się na dobre, Pat Riley próbował ratować sytuację i przekonać Butlera, by ten został w klubie. Spotkał się z Butlerem, licząc, że uda mu się dojść z zawodnikiem do porozumienia. — Według wielu źródeł posiadających wiedzę na temat tego spotkania, gdy Riley próbował przekonywać Butlera jak człowiek człowieka, do oczu napłynęły mu łzy — pisze portal The Athletic i przypomina, że obaj stracili ojców.
Utrata ojca ma być kluczowym elementem, który zadecydował o tym, że Riley nieco zmiękł. — Słynna twardość Rileya wyblakła w chwili, gdy pomyślał o tym, jak Butler w zeszłym sezonie opłakiwał śmierć swojego taty. Wrażliwość Rileya nie trafiła jednak do zawodnika — zauważają dalej dziennikarze The Athletic, powołując się na źródło zbliżone do Butlera.
Według portalu takie zachowanie Rileya Butler odebrał jako „niezrównoważone”, a sam zawodnik opuścił spotkanie bardziej niż kiedykolwiek przekonany o tym, że musi poszukać sobie nowego klubu. W Heat występował od 2019 r. i w tym czasie poprowadził zespół m.in. do finałów NBA.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!