DeMar DeRozan w najbliższe lato będzie niezastrzeżonym wolnym graczem. Zawodnik zabrał głos w tej sprawie i przedstawił, jak widzi swoją przyszłość w NBA.
DeMar DeRozan w rozmowie z byłym zawodnikiem NBA Lou Williamsem w programie Run It Back dał nadzieję wszystkim kibicom Chicago Bulls. Wydaje się, że niski skrzydłowy będzie chciał pozostać w Wietrznym Mieście, gdyż czuje się tam dobrze i nadal ma nadzieje, że będzie on ważnym elementem Byków.
– To miasto jest wspaniałe, uwielbiam je oraz całą organizację, która jest świetna. Na pewno jest to miejsce, do którego chętnie wrócę i zajmę się niedokończonymi sprawami – przekazał 34-latek.
DeRozana dodatkowo motywuje fakt, że Bulls w ostatnich latach nie mogą pokonać trudności, które przed nimi „wyrastają”. Z tego też powodu chce on pomóc organizacji, w której czuje się świetnie i ma nadzieje, że odwróci losy zespołu i w Chicago w końcu nadejdą lepsze czasy.
– Zdecydowanie jest to miejsce, do którego chciałbym wrócić. Myślę, że bardziej niż ktokolwiek inny wiem, że robota, którą tutaj rozpocząłem, jest nieskończona. Ja jestem tym gościem, który stara się zrobić coś z niczego – dodał.
W ciągu trzech sezonów DeMara DeRozana spędzonych w Chicago zespół tylko raz zdołał awansować do play-off, gdzie już w pierwszej rundzie musieli uznać wyższość rywali. Niski skrzydłowy rozegrał do tej pory 229 spotkań dla Byków, w których notował średnio 25,5 punktu, 4,7 zbiórki oraz 5,1 asysty. Dwukrotnie został wybrany w tym czasie do udziału w Meczu Gwiazd. W swojej karierze nie dotarł on jednak ani do Finału NBA, ani nawet do Finału Konferencji.
Gdyby DeRozan zdecydował się przetestować rynek wolnych graczy, to na pewno może liczyć na oferty z drużyn, które będą chciały walczyć o mistrzowski pierścień. Wtedy jednak powinien brać pod uwagę, że być może będzie musiał zgodzić się na mniejsze pieniądze. Wydaje się jednak, że bardzo zależy mu na pozostaniu w Chicago. Fakt ten może także spowodować, że Bulls będą starali się po raz kolejny znaleźć drużynę, która będzie chętna na pozyskanie od nich Zacha LaVine’a i być może Nikolę Vucevicia.