Nie da się ukryć, że DeMar DeRozan to jedna z najlepszych rzeczy, jaka przydarzyła się Chicago Bulls w przeciągu ostatnich kilku lat. Poprzedniej nocy wrócił do gry po kilkunastu dniach na kwarantannie i poprowadził zespół do wygranej z Los Angeles Lakers.
Chicago Bulls mieli ostatnio problemy z zebraniem ośmiu graczy do gry. Dlatego też liga przeniosła dwa mecze zespołu z Wietrznego Miasta. Wrócili poprzedniej nocy, mierząc się w United Center z Los Angeles Lakers. Przy okazji do gry wrócili już DeMar DeRozan, który zakończył kwarantannę oraz Alex Caruso, który z kolei wyleczył uraz ścięgna podkolanowego. Obaj są ważni dla układanki Billy’ego Donovana, ale to DeRozan bierze na siebie większą odpowiedzialność.
Poprzedniej nocy rzucił 38 punktów i swoimi punktami w ostatniej minucie czwartej kwarty przechylił szalę zwycięstwa na stronę Byków, którzy ograli zespół LeBrona Jamesa. Jak dotąd, podczas swojego pobytu w Chicago, DeRozan skutecznie odpowiada krytykom, którzy twierdzili, że nie jest graczem zdolnym poprowadzić drużyny do tytułu. Jest pierwszym zawodnikiem Bulls w przekroju ostatnich 25 lat, któremu w czwartych kwartach trzech ostatnich meczów udało się zanotować łącznie 50 punktów.
Takie liczby kibice Bulls po raz ostatni oglądali, gdy po ligowych parkietach biegła nikt inny jak Michael Jordan. To jednak nie wszystkie nawiązania DeMara do legendy zespołu z Windy-City. W tegorocznych meczach przeciwko Lakers, DeRozan dwukrotnie zanotował 38 punktów. Oba mecze Bulls wygrali. Poprzednim graczem Byków, który w tym samym sezonie przeciwko Lakers notował średnio 38 oczek był… oczywiście Michael Jordan.
Rzecz jasna daleko nam do porównywania tych dwóch graczy. DeRozan nadal walczy o swoje pierwsze mistrzostwo w NBA. W lidze uchodzi za “króla półdystansu”, co w opinii wielu nie pasuje do filozofii trenerów naciskających na egzekucję spod kosza lub za trzy. DeMar dobrze się jednak odnalazł w koncepcji trenera Donovana. Dobrze układa się także jego współpraca z Zachem LaVinem, co było jedną z największych wątpliwości przed rozpoczęciem rozgrywek.