Spodziewano się, że Anthony Davis będzie gotowy do gry lada dzień. Tymczasem okazuje się, że silny skrzydłowy może wrócić w podobnym terminie co LeBron James. Los Angeles Lakers są bardzo ostrożni w przypadku dwójki liderów, bo wiedzą, jaka jest stawka.
Anthony Davis cały czas rehabilituje problematyczną łydkę. Według ostatnich informacji przedstawionych przez Adriana Wojnarowskiego z ESPN, silny skrzydłowy wkrótce przejdzie kolejne badania, ale Los Angeles Lakers jego powrotu spodziewają się za około 10-14 dni. Jeszcze niedawno mówiło się, że AD będzie gotowy już wkrótce, więc to kolejne przesunięcie daty w przypadku jednej z głównych postaci składu Franka Vogela.
Davis od początku sezonu zmagał się z różnymi problemami. Nie potrafił złapać optymalnej formy i wielokrotnie podkreślał swoją frustrację spowodowaną tym faktem. Na domiar złego przypałętała się kontuzja łydki i zespół postanowił skupić się w przypadku zawodnika na doprowadzeniu go do pełni zdrowia. Ten ma za sobą wyczerpujący sezon rozegrany w bańce, więc kluczowe było zapewnienie mu odpoczynku. W 23 rozegranych meczach Davis notował 22,5 punktu, 8,4 zbiórki i 3 asysty trafiając 53,3 FG% oraz słabe 29,3% za trzy.
Lakers nie będą także przyspieszali powrotu LeBrona Jamesa. W jego przypadku Wojnarowski mówi o kolejnych trzech tygodniach przerwy, a to oznacza, że LBJ będzie gotowy do gry na kilka dni przed zakończeniem sezonu regularnego, więc będzie miał relatywnie mało czasu, by złapać odpowiednią formę. Niewykluczone, że Lakers jeszcze w pierwszej rundzie play-offów będą pracować nad tym, by odpowiednio zespół zgrać.
To potencjalny problem, bowiem drużyna z LA może do fazy play-off przystąpić bez przewagi własnego parkietu, a to oznacza ciężki bój od samego początku rywalizacji. Lakers są obecnie na 5. miejscu w tabeli zachodu. Poprzedniej nocy ograli Brooklyn Nets, ale bez LBJ-a i Davisa bardzo ciężko będzie im odzyskać miejsce gwarantujące przewagę w pierwszej rundzie. Denver Nuggets w tym momencie sezonu mają znacznie więcej argumentów, natomiast w LA martwią się o to, by nie wpaść do strefy turnieju play-in.