Dallas Mavericks z pewnością liczyli na to, że bez większych perypetii uda im się wkroczyć w nową erę po wciąż wzbudzającym kontrowersje transferze Luki Doncicia do Los Angeles Lakers. Niestety, jak często w takich przypadkach bywa, los miał inne plany. Sprowadzony w ramach tej samej transakcji Anthony Davis już w debiucie doznał kontuzji, a to dopiero początek problemów.
O urazie byłego gracza Los Angeles Lakers pisaliśmy już na przykład w tym miejscu. Jest już właściwie pewne, że Anthony Davis nie pojawi się na parkiecie przez przynajmniej kilka tygodni. Dodatkowo, biorąc pod uwagę urazy Derecka Lively’ego II i Dwighta Powella, w podkoszowej strefie Dallas Mavericks pojawiła się spora dziura. Tym bardziej, że kontuzja, jakiej doznał niedawno podstawowy środkowy ekipy z Teksasu, Daniel Gafford, również okazała się poważniejsza.
26-latek nabawił się urazu w poniedziałkowym, przegranym starciu z Sacramento Kings. W drugiej kwarcie spotkania stawiał zasłonę dla Spencera Dinwiddiego, lecz po kontakcie z jednym z rywali nagle upadł, trzymając się za kolano. Do gry juź nie wrócił, a wręcz potrzebował pomocy w zejściu z parkietu. Pierwotne progozy zakładały skręcenie prawego kolana i ponowną ocenę jego stanu za dwa tygodnie.
Niestety, rzeczywistość okazała się bardziej brutalna. Według informacji podanych przez Shamsa Charanię z ESPN, Gafford doznał skręcenia więzadła pobocznego przyśrodkowego (MCL) trzeciego stopnia. W związku z tym jego przerwa w grze potrwa przynajmniej sześć tygodni, co jest olbrzymim osłabieniem drużyny trenowanej przez Jasona Kidda.
Właściwie kontuzja podstawowego środkowego nie mogła zdarzyć się w gorszym momencie. Davis i Powell również będą jeszcze przez jakiś czas niedostępni, a Lively II najpewniej w ogóle już w tym sezonie nie zagra z powodu złamania stopy. Właściwie jedynym zdrowym centrem w rosterze Mavs jest ściągnięty niedawno na zasadzie dwustronnej umowy Kylor Kelley.
Problem w tym, że ten zawodnik ma znikome doświadczenie na poziomie NBA. Jedyne siedem występów zaliczył w tym sezonie i, grając średnio po niespełna dziewięć minut na mecz, notował 3,1 punktu i 2,9 zbiórki. Pewnym rozwiązaniem może być też stosowana już przez Kidda gra niższym składem, kiedy to w rolę „piątki” wcielał się drugoroczniak Olivier-Maxence Prosper. 22-latek w tym systemie radził sobie przyzwoicie, ale nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę.
Dobrą informacją jest za to fakt, że według eksperta ds. danych o kontuzjach, Jeffa Stottsa, Gafford nie będzie potrzebował operacji, ale to i tak tylko łyżka miodu w beczce dziegciu. Średni czas rehabilitacji po tego typu urazie wynosi 26 opuszczonych meczów, a właśnie tyle zostało ekipie z Dallas do końca kampanii. Niewykluczone więc, że Daniel w tym sezonie zasadniczym już nie zagra, a strata zawodnika, który notował średnio 12,3 punktu i 6,9 zbiórki z pewnością będzie odczuwalna.
Co w tej sytuacji Mavericks mogą zrobić? Jak zasugerował Keith Smith, wciąż mają możliwość związać się z dodatkowym zawodnikiem na kontrakcie 10-dniowym, ale są tu pewne ograniczenia. Biorąc pod uwagę stawki płacone za dzień w NBA, mogą zaoferować mu umowę maksymalnie na 14 dni, co jest niezgodne z zasadami ligi. Z kolei pod kątem ograniczeń w salary cap, mogą danemu graczowi zaoferować jeden taki kontrakt, ale drugiego już nie. Pozostaje też opcja rezerwowa – Mavs mogą poczekać do 31 marca, kiedy do końca rozgrywek pozostaną już tylko dwa tygodnie, i wtedy kogoś podpisać.
Niezależnie od ich decyzji, taki ogrom pecha nie przeszkadza ekipie z Dallas w odnoszeniu dobrych wyników. Podopieczni Kidda wygrali cztery z pięciu ostatnich meczów, w ostatnim pokonując Miami Heat 118:113. Z bilansem 29-26 zajmują obecnie ósme miejsce na Zachodzie, co na ten moment gwarantuje jedynie grę w turnieju play-in, ale trochę czasu na poprawę sytuacji jeszcze zostało.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!