Spotkanie Boston Celtics z Golden State Warriors było reklamowane jako możliwe preludium do tegorocznych Finałów – czy spełniło wysokie oczekiwania?
Wydaje się, że tak – mecz był bardzo wyrównany i zacięty, czego jednym z dowodów był fakt, iż prowadzenie żadnej ze stron nie osiągnęło nawet przez chwilę liczby dwucyfrowej (Celtics max 6 punktów, Warriors max 9 punktów), było sporo walki, ale nie tylko – poziom stricte koszykarski był również wysoki od początku do samego końca.
– Gdy w drugiej połowie 3. kwarty gospodarze wpadli w ogromną niemoc ofensywną (zdobyli zaledwie 3 punkty przez ostatnie 5″23 tej części gry), to wydawało się, że 4. kwarta może okazać się już bardzo jednostronna w odróżnieniu od trzech pierwszych.
– Jednak wynik pomimo wspomnianej zapaści nie był wcale taki zły dla Bostonu, bo tylko 84-90, a dodatkowo na finałową kwartę wyszli całkowicie odmienieni Celtics – po trudnościach w ataku nie było śladu i już niedługo po rozpoczęciu 4. kwarty ekipa ze stanu Massachusetts serią 7-0 wyszła na 2-punktowe prowadzenie.
– Później było tylko ciekawiej – wielokrotne zmiany prowadzenia i nieustępliwe „przeciąganie liny” przez obie strony.
– Gdy na zegarze pozostawała minuta do końca był remis 111-111.
Klay Thompson zamienił go na +2 dwoma celnymi osobistymi (które były 16. i 17. celnymi FT z rzędu drużyny z Bay Area)
– Następnie Marcus Smart spudłował trójkę, ale chwilę potem Kevin Durant próbując wypuścić Andre Iguodalę do kontry rzucił pomarańczową zbyt mocno i wysoko – w efekcie ta wylądowała w trybunach, wśród wiwatujących z tego powodu kibiców C’s. 32,1 sekundy na zegarze i gramy dalej.
– Kyrie Irving mocno przestrzelił ze skrzydła, ale Smart zrehabilitował się, za wspomniany niecelny rzut sprzed chwili i walką z Draymondem Greenem spowodował, iż to właśnie Dray ostatni dotykał piłki przed jej wyjściem na aut. 19,4 sekundy do końca i posiadanie Bostonu.
– Kolejna spudłowana trójka (tym razem Marcus Morris), zbiórka Draymonda i szybki faul Celtics wysyła go na linię osobistych. 8,6 sekundy.
– Green nie trafia żadnego z wolnych, jednak naprawia to zbiórką, a teraz faulowanym jest Stephen Curry, co na 6,2 sekundy przed końcową syreną i przy +2 Kalifornijczyków wydaje się być zamknięciem tego meczu.
– Co się rzeczywiście potwierdziło, Steph trafia oba wolne, time-out Celtics, niecelna trójka rozpaczy Kyrie’go i końcowy wynik 115-111 dla obrońców mistrzostwa.
W Celtics najlepsze liczby miał Kyrie Irving – 32 punkty, 10 asyst, 6 zbiórek, 2 przechwyty.
Wśród Warriors można wyróżnić Kevina Duranta – 33 punkty, 9 zbiórek, 3 asysty, 2 bloki.
Podsumowując:
Tak, to że to właśnie te 2 drużyny awansują do finałów 2019 jest całkiem prawdopodobne.
Boston zajmuje co prawda zaledwie 5. lokatę na wschodzie, ale są na fali wznoszącej, a mieli już różnego rodzaju problemy, m.in. z kontuzjami, lecz talentu, doświadczenia i cwaniactwa mają chyba jednak najwięcej w swojej konferencji na ten moment. Niedawno przecież Scary Terry stwierdził nawet, że mają zbyt wiele talentu w drużynie.
A Golden State? Wiadomo.
Co prawda dopiero niedawno zdobyli Seed Nr 1 w Western Conference, ale również mieli sporo kontuzji i innych turbulencji, a niektórzy nazywają ich najlepszą ekipą w całej historii koszykówki – czy słusznie, trudno stwierdzić, ale wydaje się, że jeżeli tylko będą zdrowi, to mega-super-hiper ciężko będzie ich zatrzymać w już piątym sezonie z rzędu…
Autor: Remigiusz Kowalewski
NBA: LeBron James może szybko nie wrócić. Lakers poza play-offs?
Tylko dla wtajemniczonych i czytających uważnie 🙂 Założyliśmy na Facebooku specjalną grupę dyskusyjną dla czytelników i przyjaciół PROBASKET.
Grupa jest zamknięta, ale zapraszamy do niej wszystkich pozytywnych fanów NBA – https://www.facebook.com/groups/probasketpl/ – to ma być miejsce, gdzie będziemy dzielić się spostrzeżeniami i wymieniać doświadczeniami. Dołącz do grona pozytywnych fanów NBA.