W tegorocznym drafcie Jamal Cain został pominięty, ale Miami Heat mieli go na radarze i wzięli do siebie na obóz przygotowawczy, a teraz dają mu kontrakt two-way. To efekt świetnych występów skrzydłowego w meczach przedsezonowych. Czyżby ekipa z Florydy znalazła kolejną perełkę?
Wydawało się, że skład Miami Heat na nowy sezon jest już raczej domknięty, ale okazuje się, że Jamal Cain grał w meczach przedsezonowych na tyle dobrze, że Pat Riley i spółka postanowili wykonać jeszcze jedną roszadę. 23-latek dołączył do drużyny na czas trwania obozu przygotowawczego, ale świetnie wypadł w pojedynkach z Brooklyn Nets oraz Memphis Grizzlies.
W tym pierwszym meczu Cain zapisał na konto 15 punktów, 11 zbiórek oraz pięć przechwytów, choć przez całe spotkanie wykonał tylko dwa dryblingi:
Z kolei w drugim przedsezonowym starciu do 19 oczek dołożył jeszcze sześć zbiórek oraz trzy asysty. To wystarczyło, aby władze Heat zdecydowały się zaoferować mu umowę two-way. Tym samym Cain ma szansę na grę w NBA (kontrakt two-way pozwala mu zagrać do 50 spotkań), choć w trakcie sezonu sporo czasu spędzi zapewne w G-League.
Heat już wcześniej mieli obsadzone oba kontrakty two-way, dlatego z tego typu umową pożegnać musiał się Darius Days. Zostanie on jednak blisko Heat, bo jeśli nie zgarnie go żadna inna drużyna, wyląduje najprawdopodobniej w ekipie Sioux Falls Skyforce, a więc w klubie partnerskim Miami występującym w G-League.
Mocno cieszyć musi się przede wszystkim Cain, który może okazać się kolejną perełką znalezioną przez Heat tam, gdzie nikt inny nie szukał. A choć do tego droga jeszcze daleka, to 23-letni zawodnik ma szansę rozwiązać kłopoty Miami na skrzydle, bo przecież latem z Florydą pożegnali się PJ Tucker oraz Markieff Morris, a Heat dziury po nich nie załatali.