Trener Doc Rivers mimo zwolnienia z Clippers nie będzie narzekał na oferty pracy. Są kluby w NBA, które na pewno złożą mu propozycję pracy i zaproszą na rozmowy. Do jakiej drużyny Rivers by pasował, a do jakiej nie? Przyjrzyjmy się też sytuacji Clippers, którzy muszą zdecydować o tym, kto poprowadzi ich drużynę w nowym sezonie.
Mimo że amerykańskie media donosiły po porażce Clippers w play-offach, że Rivers zostaje na kolejny sezon, to my 16 września zapytaliśmy Was czy zespół z LA powinien zwolnić trenera. Cały artykuł znajdziecie tutaj. W sondzie zagłosowało blisko 1000 osób i aż 73% naszych Czytelników stwierdziło, że Clippers powinni zakończyć współpracę z Riversem. Steve Ballmer Was posłuchał. Clippers będą mieli nowego trenera, a Rivers zapewne znajdzie szybkie zatrudnienie w innej drużynie.
Rivers był szkoleniowcem Clippers od 2013 roku. To pod jego wodzą zespół nosił pseudonim „LOB CITY”, czyli miasto, drużyna, w której gra się mnóstwo alley-oopów. Efektowne zagrania były możliwe dzięki obecności w składzie Blake’a Griffina i DeAndre Jordana do których piłki dogrywał najczęściej Chris Paul.
Eksperyment z tą trójką graczy się nie udał. Griffin został oddany do Pistons, CP3 do Rockets, a Jordan trafił do Nets. Clippers zbudowali nową drużynę, a raczej zrobili miejsce w składzie dla dwóch graczy – Kawhia Leonarda, którego podpisali na rynku „wolnych agentów” oraz dokonali transferu z Oklahoma City Thunder, dzięki czemu dołączył do nich Paul George.
Rivers prowadził Clippers od 2013 roku i miał już na koncie kilka niepowodzeń. Do listy z poniższej grafiki należy dodać obecny rok, czyli 2020, kiedy to w drugiej rundzie LAC prowadzili z Denver Nuggets 3-1, a mimo to przegrali 3-4 i odpadli. Kolejny raz mieli finał Zachodu na wyciągnięcie ręki, ale nie byli w stanie postawić kropki nad i.
Osiągnięcia Riversa, jako szkoleniowca Clippers dobrze obrazuje również poniższa grafika. Na czerwono niechlubny wynik – jest pierwszym trenerem w historii, który dwukrotnie przegrał w play-offach mimo prowadzenia 3-1.
Dorobek Riversa jako trenera jest oczywiście imponujący, bo w 2008 zdobył z Celtics mistrzostwo, a w 2010 przegrał dopiero w wielkim finale z Lakers, ale sukcesy z Celtics przyćmione zostają przez ostatnie lata z Clippers.
Przez pierwsze cztery lata LAC wygrywali ponad 50 spotkań w każdym z sezonów. W play-offach nie był jednak w stanie przebić się dalej, niż do drugiej rundy. W 2016 i 2017 roku Clippers odpadali już w pierwszej rundzie! Oczywiście zdarzało się, że problemy ze zdrowiem miał któryś z liderów. Jednak „pech” towarzyszył Clippers przez wiele lat.
W tym roku miało być inaczej, ale mówiąc wprost: skończyło się jak zwykle. Gdyby to była pierwsza tego typu sytuacja, to pewnie Rivers pozostałby na stanowisku. Wpadek i niepowodzeń było jednak za dużo przez lata i Clippers zdecydowali się rozstać z trenerem i poszukać jego następcy.
Musimy pamiętać o jednym! Clippers w obecnym składzie tzn. z dwoma gwiazdami – Kawhiem Leonardem i Paulem Georgem mogą się za chwilę rozstać. To nie jest dynastia i zawodnicy nie mają wieloletnich umów. Leonard specjalnie podpisał umowę 2+1, czyli po dwóch latach ma tak zwaną „opcję zawodnika” – może przedłużyć automatycznie kontrakt o jeszcze jeden sezon (na zielono w poniższej tabelce) lub może po sezonie 2020/21 trafić na rynek „wolnych agentów” i podpisać umowę z dowolnym klubem. Oczywiście jest też taki scenariusz, że Clippers idzie tak dobrze, odnoszą sukcesy, że Leonard decyduje się przedłużyć z nimi kontrakt na kolejnych kilka lat. To też jest możliwe, ale żeby się to zadziało, drużyna musi zacząć wygrywać „tu i teraz”, a nie w perspektywie kilku lat.
Clippers mają więc zadanie zacząć wygrywać, czy nawet co najmniej awansować do wielkiego finału NBA, bo inaczej Leonard i PG13 odejdą.
W takiej sytuacji najpoważniejsze pytanie, jakie muszą sobie zadać władze klubu, to czy zatrudnić kogoś nowego z zewnątrz, czy jednak biorąc pod uwagę, że nie mają czasu, to utrzymać pewnego rodzaju ciągłość i zatrudnić kogoś, kto już tę drużynę zna, zna klub, zna zawodników, mechanizmy i sytuacje wokół zespołu.
Z tym brakiem czasu chodzi o „bezpieczną” decyzję, to znaczy pamiętamy z przeszłości historie, kiedy doświadczeni trenerzy przychodzili do nowych drużyn, które miały zaraz walczyć o mistrzostwo i być w czołówce, a okazywało się, że potrzebują czasu na wdrożenie swoich systemów, poznanie zawodników i całej organizacji.
Dlatego właśnie mówi się, że Clippers zdecydują się na jednego z dwóch kandydatów, którzy są z nimi od pewnego czasu, to znaczy Tyronna Lue lub Sama Cassella.
Lue to były gracz NBA, który poprowadził Cleveland Cavaliers do ich jedynego mistrzostwa. Wiele osób zarzuca mu, że sięgnął po tytuł tylko dlatego, że miał w składzie LeBrona Jamesa i pozwolił mu robić co chce, ale to jest bardzo płytkie spojrzenie. Lue dostosował taktykę do swojego lidera i wykrzesał z innych zawodników najlepsze, co mieli do zaoferowania. To, wbrew pozorom, też jest duża sztuka – nie chcieć być mądrzejszym i lepszym od swojej gwiazdy i pomóc jej w wygrywaniu.
Sam Cassell natomiast, to trzykrotny mistrz NBA jako zawodnik – z Houston Rockets w 1994 i 1995 roku oraz z Boston Celtics w 2008. Starsi kibice NBA pamiętają Cassella z Rockets, kiedy to jako debiutant trafiał ważne rzuty u boku Hakeema Olajuwona i jak stawiał na niego trener Rudy Tomjanovich. Cassell w latach 1993-2008 grał w sumie w ośmiu klubach NBA, a jego średnia punktów z kariery, to aż 15,7. Biorąc pod uwagę pierwsze i ostatnie lata, kiedy grał mniej, to jest to naprawdę solidny wynik. Cassell był rozgrywającym, który lubił rzucać i zdobywać punkty. Od 11 lat jest asystentem trenerów w NBA. Pierwsze pięć lat spędził w Waszyngtonie, a w 2014 roku ściągnął go do Clippers Doc Rivers.
Cassell nie ma jednak doświadczenia jako pierwszy szkoleniowiec, a ma je Lue. Z drugiej strony Cassell był dużo lepszym zawodnikiem. To czego na pewno nie wiemy, to jak na nich obu patrzą zawodnicy. Kto ma większy autorytet, z kim lepsze relacje, komu zaufają gracze w najważniejszych momentach?
Innym scenariuszem, który rozważą Clippers jest zatrudnienie doświadczonego trenera. Na tej liście znajdują się dwaj byli szkoleniowcy NBA, którzy świetnie spisują się w roli ekspertów telewizyjnych, czyli Jeff Van Gundy i Mark Jackson.
Van Gundy prowadził Knicks w latach 1996-2001, a potem Rockets 2003-07. Od 13 lat nie jest jednak pracownikiem żadnego klubu NBA.
Jackson natomiast ma za sobą udaną karierę w NBA – to on był pierwszym rozgrywającym Pacers, kiedy Reggie Miller toczył boje z Michaelem Jordanem i Chicago Bulls w drugiej połowie lat 90-tych. Prowadził Warriors przed ich wielkimi sukcesami w latach 2011-14.
Podobno jednym z kandydatów na szkoleniowca Clippers jest też były już coach Rockets – Mike D’Antoni. Wydaje się jednak, że trener słynący z nazwijmy to „jednowymiarowej taktyki”, najmniej pasuje do graczy występujących w LAC.
Co dalej z Riversem?
Na pewno nie będzie narzekał na brak ofert. Zainteresowani rozmową z nim mogą być: Philadelphia 76ers, New Orleans Pelicans, Indiana Pacers, a nawet Houston Rockets czy Oklahoma City Thunder.
Pelicans i Sixers wydają się być zespołami, którymi Rivers może być zainteresowany. W Nowym Orleanie mają młody zespół z gwiazdami, bo nie tylko Zion Williamson, ale i Brandon Ingram zaczyna pukać do czołówki NBA. W Filadelfii natomiast skład wydaje się być mocny, z Benem Simmonsem i Joelem Embiidem jako zawodnikami, wokół których będzie budowana drużyna. Tutaj potrzebna byłaby umiejętność motywowania i doświadczenie w kierowaniu drużyną, która wydaje się być gotowa do rywalizacji z najlepszymi. W Nowym Orleanie mogą jeszcze potrzebować czasu, aby dołączyć do czołówki.
Trzeba pamiętać, że w drugim roku swojej kariery trenerskiej Rivers potrafił awansować do play-offów ze skazywanymi na pożarcie Orlando Magic. Miał jednak 39 lat i było to 20 lat temu. Jako blisko 60-latek może nie mieć już ochoty na długofalową pracę z młodym zespołem, a może wręcz odwrotnie? Po rozpadzie Celtics nie chciał brać udziału w przebudowie drużyny. Stąd takie podejrzenie. Co jednak siedzi w jego głowie i czy w ogóle Pelicans lub Sixers naprawdę chcieliby, aby Rivers był ich pierwszym trenerem?
Poniżej kluby, które obecnie nie mają trenerów, ich rekord oraz ich najlepsi zawodnicy.
PS W odróżnieniu od portali plotkarskich rzadko analitycy NBA mówią o sprawach pozaboiskowych, a szczególnie o kwestiach intymnych, czyli związkach i relacji. Wspominają, że np. ci zawodnicy są przyjaciółmi, ale rzadko mówią o ich dziewczynach, żonach czy narzeczonych. Nigdy nie chcieliśmy z PROBASKET robić plotko/pudelka, dlatego mało u nas było tego typu informacji. Patrząc na sytuację Clippers trzeba jednak wziąć pod uwagę jeszcze jeden czynnik, który mógł mieć znaczenie dla psychiki Paula George’a oraz jego relacji z trenerem Riversem. Otóż podobno PG13 umawiał się kiedyś z córką Riversa, którą zdradził i zostawił dla innej. Z córką Riversa ożenił się natomiast Seth Curry z Dallas Mavericks, brat Stepha. Taka ciekawostka obyczajowa. Czy miała znaczenie i czy wpłynęła na postawę George’a w decydujących momentach? Czy wpłynęła na jego relację z Riversem szczególnie w trudnym momencie, kiedy Clippers przegrywali kolejne mecze?
Wszystko o finałach NBA 2020 w specjalnej kategorii – https://probasket.pl/category/finaly-nba-2020/
Jeśli interesuje Was przyszłość Doca Riversa i Clippers to polecam ten materiał z udziałem m.in. Richarda Jeffersona oraz Vince’a Cartera.