Sezon 2023-24 był zdecydowanie rozczarowaniem dla Memphis Grizzlies. Po całej serii dramatów, kontuzji i porażek, co przypominało biblijne plagi egipskie, ekipa z Tennessee przedwcześnie zakończyła sezon, grając o przysłowiową pietruszkę. Wydaje się jednak, że ten sezon może przynieść powrót na właściwie tory, a jednym z twórców tego sukcesu ma być – obok rekonwalescenta Ja Moranta, Jarena Jacksona Jr’a czy Desmonda Bane’a – jeden z debiutantów.
Zach Edey wydaje się jedną z największych zagadek tegorocznego draftu. Według przewidywań mógł zostać wybrany nawet w drugiej rundzie, tymczasem Memphis Grizzlies zdecydowali, że wart jest już dziewiątego picku. Chociaż za piękne oczy nie zdobywa się dwa razy z rzędu nagrody dla uczelnianego koszykarza roku w kraju, to jednak wciąż wiele osób wątpi w potencjał i umiejętności kanadyjskiego olbrzyma, wprost nazywając go „reliktem przeszłości”, który nie poradzi sobie na najwyższym z możliwych poziomów.
Tego typu niezbyt pochlebne słowa płyną jednak zazwyczaj od osób, które na co dzień nie mają możliwości zobaczyć tego gracza w akcji. Taką szansę ma z kolei Jaren Jackson Jr. Choć podkoszowy Miśków nie chce zdradzać zbyt wiele na temat możliwości młodszego kolegi po fachu, z jego wypowiedzi da się odczuć, że jest pod sporym wrażeniem. Najlepszy obrońca NBA z roku 2023 swoimi przemyśleniami podzielił się w środę, będąc gościem nowego odcinka podcastu Chris Vernon Show.
– Póki co nawet nie chcę zdradzać szczegółów. Wolę, żeby sam udowodnił, na co go stać. Szansa na debiut w NBA jest tylko jedna. Nie mogę po prostu powiedzieć: „Słuchajcie, on zrobił to, to i to” – dość lakonicznie stwierdził JJJ. W dalszej części rozmowy zasugerował jednak, że Zach jest znacznie lepszym strzelcem, niż się powszechnie uważa.
– Robi rzeczy, o któryś mogliście mieć przekonanie graniczące z pewnością, że nie będzie w stanie zrobić… Ma świetne wyczucie gry, jest bardzo komunikatywny, co również jest ważne na parkiecie. Ten gość dwa razy z rzędu został graczem roku. Ma w sobie to coś – dodał podkoszowy Grizzlies.
Jeżeli mierzący 224 centymetry wzrostu środkowy choć po części spełni pokładane w nim oczekiwania, w Memphis powinni mieć z niego pociechę. Nowy sezon rozpocznie się w październiku, więc już wkrótce będzie można zobaczyć Edeya w akcji. Właściwie pewne przebłyski tego, co potrafi, pokazywał już w trakcie Ligi Letniej. 22-latek totalnie zdominował mecz w Salt Lake City, zapisując na swoje konto 14 punktów, 15 zbiórek i cztery bloki. Ponadto zaliczył potężny wsad, którego nie powstydziłby się sam Shaquille O’Neal, oraz buzzer beatera dającego dogrywkę w starciu z Utah Jazz. Przy młodym Kanadyjczyku nie pograł sobie mający za sobą już dwa lata doświadczenia z najlepszej ligi świata Walker Kessler.
Niestety, z dalszych występów środkowego Grizz wykluczyła nawracająca kontuzja kostki. Wprawdzie uraz nie był poważny i za jakiś czas był gotowy do gry, jednak nikt w drużynie nie chciał ryzykować przedwczesnego wprowadzania go na parkiet, by nie pogorszyć jego stanu przed zbliżającym się sezonem regularnym.
Zanim został wybrany w drafcie, Zach reprezentował barwy uczelni Purdue, w ostatnim sezonie notując średnio 25,2 punktu, 12,2 zbiórki oraz 2,2 bloku na mecz. Opuścił drużynę jako jej najlepszy strzelec i zbierający w całej historii. Sam dwa razy z rzędu został wybrany najlepszym akademickim koszykarzem w Stanach Zjednoczonych, zaś Boilermakers pod jego wodzą osiągnęli pierwszy od 1969 roku finał mistrzostw kraju, niestety przegrywając go z UConn Donovana Clingana (obecnie Portland Trail Blazers).
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.