Tęsknicie za starymi projektami logotypów i strojów NBA, które miały nieco więcej charakteru? Możliwe, że w najbliższej przyszłości zaobserwujemy trend ich powrotu. Zapoczątkować go mogą nowi właściciele Minnesota Timberwolves. Na to przynajmniej wskazuje enigmatyczna wypowiedź jednego z właścicieli.



W tym roku doszło do kilku spektakularnych transakcji. Najpierw za rekordowa kwotę 6,1 mld dolarów sprzedano Boston Celtics. Później rekord poprawiono do 10 mld dolarów przy okazji sprzedaży Los Angeles Lakers. Gdzieś w cieniu tych wielkich zmian w końcu ustabilizowała się też sytuacja właścicielska w Minnesota Timberwolves. Alex Rodriguez i Marc Lore – po kilku latach sądowych batalii z dotychczasowym właścicielem – w końcu oficjalnie przejęli stery w organizacji. Może to oznaczać pewnie zmiany w dotychczasowym status quo.

Nowi właściciele Timberwolves pojawili się w Las Vegas, gzie trwają rozgrywki Ligi Letniej. Udzielili na miejscu kilku ciekawych wypowiedzi. Najbardziej intrygującą kwestią poruszoną przez właścicieli jest pomysł przeprowadzenia rebrandingu klubu. W rozmowie z Jonem Krawczyńskim z The Athletic usłyszeliśmy, że Alex Rodriguez podjął już pewne kroki w kierunku zmiany identyfikacji klubu:

Zrobiliśmy już dużo pracy zakulisowej. Myślę, że nasi kibice będą bardzo, bardzo podekscytowani… Przywrócenie elementów historii z czasów Kevina Garnetta to coś, co jest dla naszych fanów ważne i jesteśmy tego świadomi – zdradza jeden z duetu nowych właścicieli, Alex Rodriguez

Tym, z czym kojarzy się rebranding w NBA, jest przede wszystkim zmiana logo oraz designu sportowych strojów. Słowa Rodrigueza o powrocie do historii mogą świadczyć, że w identyfikacji wizualnej Timberwolves znów zobaczymy bardziej zadziornego wilka, lub elementy drzew.

Obecne logo klubu – okrągłe i bardziej minimalistyczne – funkcjonuje od 2017 roku. Kibice – często zmęczeni trwającym od lat trendem minimalistycznym – narzekają na brak charakteru w nowej identyfikacji Timberwolves. Więcej krytyki dotyczy jednak fasonu strojów po rebrandigu, niż samego logo. Proste linie, prosty font i brak detalu nie są najbardziej widowiskowe.

Słowo „rebranding” nie musi jednak ograniczać się do kwestii estetycznych. Może też dotyczyć szerzej rozumianej polityki prowadzenia klubu, w tym relacji ze swoimi legendami. Nie od dziś wiadomo, że Minnesota Timberwolves – za sprawą byłego już właściciela – nie mieli najlepszych relacji ze swoją klubową legendą, Kevinem Garnettem. Nowi właściciele chcą to zmienić:

Jest najlepszym graczem w historii Minneapolis, mamy ogromny szacunek do KG i wszystkiego, co osiągnął. Bardzo chcielibyśmy mieć z nim bliższą relację. Wiemy, że fani by tego chcieli, my też tego chcemy – tłumaczy drugi z duetu nowych właścicieli, Marc Lore.

Wszystko, co jest ważne dla naszych kibiców, jest też ważne dla nas, a on bez wątpienia bardzo dużo znaczy dla naszych kibiców. Będziemy nad tym pracować razem z Markiem – wtóruje swojemu partnerowi Alex Rodriguez.

Konflikt Kevina Garnetta z poprzednim właścicielem Timberwolves Glenem Taylorem – sięga jeszcze co najmniej 2015 roku. Wówczas to, pod koniec swojej sportowej kariery, KG wrócił do macierzystego klubu, zachęcony przez dawnego trenera, Flipa Saundersa. Garnett miał wówczas rozmawiać z Taylorem o jego chęci wejścia w struktury klubu – dołączenia do grupy właścicielskiej, lub objęcia jakiejś funkcji decyzyjnej. Po śmierci Flipa Suandersa, Taylor miał kompletnie zmienić kierunek, ściągając Toma Thibodeau jako nowego trenera, ale też prezydenta d. s. operacji koszykarskich.

Glen Taylor i ja dogadaliśmy się, zanim Flip Saunders umarł. Kiedy jednak Flip odszedł, to porozumienie odeszło razem z nim. […] Miło wspominam lata w Minnesocie. Nie chcę jednak żadnych interesów z Glenem Taylorem, czy jego grupą. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Kocham Timberwolves, zawsze będą kochał moich ludzi. Dla Minneapolis zawsze będę miał specjalne miejsce w sercu, ale nie robię interesów z wężami – mówił Kevin Garnett jeszcze w 2020 roku w rozmowie z Shamsem Charanią, wówczas dziennikarzem The Athletic.

W 2020 roku, kiedy Kevin Garnett został włączony do Hall of Fame, koszykarskiej Galerii Sław, Boston Celtics postanowili uhonorować go jako swojego byłego zawodnika. Numer #5, z którym grał w Bostonie, został zastrzeżony i wciągnięty pod kopułę hali. Ze strony Minnesota Timberwolves wciąż nie doczekał takiego zaszczytu (choć po Garnecie nikt nie odważył się jeszcze grać z 21 na plecach).

Kevin Garnett jeszcze do niedawna był autorem największego sukcesu w historii organizacji Timberwolves, a mianowicie awansu do Finałów Konferencji w 2004 roku. Ten sukces udało się powtórzyć dopiero w sezonie 2023/24, oraz w ostatnich rozgrywkach 2024/25. Po odejściu Garnetta z Timberwolves, klub przez 10 lat nie awansował do playoffów, tylko raz w tym czasie wygrywając 40 meczów w sezonie regularnym.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments