Golden State Warriors rozpoczynają sezon zgodnie z upragnionym scenariuszem i nie powinno zatem dziwić, że atmosfera w San Francisco ma się świetnie. W dobrym humorze jest też Stephen Curry, który zdaje się wierzyć, że jego zespół jest w stanie włączyć się do walki o mistrzowski tytuł.
Golden State Warriors podeszli do tego sezonu jako jeden z najstarszych zespołów w historii NBA. Wydawać by się mogło, że jest to murowany przepis na porażkę. Dwa pierwsze spotkania pokazują jednak, że podopieczni Steve’a Kerra nie będą mieli problemów z rzuceniem rękawicy żadnej ekipie z mistrzowskimi aspiracjami.
Czterech kluczowych zawodników Wojowników — Stephen Curry, Jimmy Butler, Draymond Green oraz Al Horford — mają co najmniej 35 lat. Według informacji Anthony’ego Slatera z ESPN, gdyby czwórka ta stworzyła z Buddym Hieldem wyjściową piątkę, to byłby to najstarszy pierwszy skład, jaki kiedykolwiek wybiegł na ligowe parkiety.
Już po pierwszym meczu z Los Angeles Lakers, choć jeszcze przed wczorajszym zwycięstwem nad Denver Nuggets, Curry dał do zrozumienia, że ma już dość rozmów na temat ruchów kadrowych i podkreślił, że ma zaufanie do podejścia włodarzy.
— Cała ta rozmowa szybko stała się przestarzała. Rozumiem, co wszyscy próbują powiedzieć i o co im chodzi, ale podejmujesz decyzje na podstawie informacji, które masz przed sobą. Jeżeli informacja się zmienia, to zmianie ulega również twoja perspektywa. Tak to działa w tej lidze — zaczął rozgrywający.
Rozgrywający podkreślił również, że nie ma żadnych uwag co do zespołu, jaki udało się Warriors skompletować w tym sezonie. Wygląda na to, że 37-latek wierzy w walkę o mistrzowski tytuł z obecną rotacją.
— Mam do powiedzenia tylko tyle: Chcę być w stanie rywalizować. To nie oznacza, że będziesz miał idealną sytuację, w której jesteś faworytem. Podoba mi się jednak miejsce, w którym obecnie się znajdujemy — dodał Curry.
Draymond Green również należy do zwolenników obecnego podejścia GSW. Chodzi mu przede wszystkim o zachowanie balansu pomiędzy możliwością walki o kolejny tytuł, przy jednoczesnym inwestowaniu w przyszłość.
— To jedna z najpiękniejszych rzeczy w tej organizacji. Nie siedzimy tu z nastawieniem, że „ej, musimy, oddać wszystko, co mamy, bo mamy gdzieś jak sprawy będą się miały za 10 lat. Nas to obchodzi — twierdzi weteran.
Draymond przyznał niedawno, że był przeciwnikiem transferu Lauriego Markkanena do Warriors. Skrzydłowy Utah Jazz dwa lata z rzędu łączony był przenosinami do San Francisco, ale z pewnością kosztowałby GSW co najmniej kilka wyborów pierwszej rundy. Internauci szybko zwrócili słowa Greena przeciwko niemu sugerując, że ten bał się po prostu, że stanie się częścią oferty Wojowników za 28-letniego skrzydłowego.
Inni zwrócili jednak uwagę na to, że może być to swego rodzaju prztyczek w kierunku Los Angeles Lakers, którzy ze względu na naciski LeBrona Jamesa najpierw poświęcili wiele, by ściągnąć do Miasta Aniołów Anthony’ego Davisa, a następnie poświęciło głębie składu dla Russella Westbrooka.
W podobnej sytuacji znaleźli się Phoenix Suns, którzy postawili wszystko na jedną kartę, by pozyskać Kevina Duranta i Bradleya Beala, co przyniosło rezultat całkowicie odwrotny od zamierzonego, a klub musi teraz martwić się, jak zbudować solidną ekipę wokół Devina Bookera, bez wartościowych wyborów w drafcie.
— Co te dwa zwycięstwa mówią mi o naszym zespole? Mówiąc szczerze, niezbyt wiele. Istniało w nas poczucie pilności, by dobrze zacząć. Jutro mamy kolejny mecz w Portland. Rozumiemy, że na Zachodzie każda noc będzie czymś, więc musimy próbować zebrać jak najwięcej zwycięstw — podsumował swój zespół Curry po zwycięstwie nad Nuggets.










