Zgodnie z tym, o czym pisaliśmy wczoraj, zarówno występ Kyriego Irvinga, jak i Stephena Curry’ego w pierwszym meczu play-offów swoich ekip stoi pod dużym znakiem zapytania. Obaj panowie potrzebują co najmniej trzech tygodni odpoczynku.
W przypadku Stephena Curry’ego potwierdziła się diagnoza zwichnięcia więzadła pobocznego w kolanie. Zawodnik za trzy tygodnie przejdzie kontrolę i dopiero wtedy lekarze oraz sztab medyczny zadecydują, czy jest gotowy do gry, czy potrzebuje dodatkowego odpoczynku. Szansę na jego powrót w pierwszym meczu play-offów Golden State Warriors są zatem znikome. Warriors nie mogą ryzykować zdrowia tak kluczowej postaci, przynajmniej na etapie pierwszej rundy.
Według dziennikarzy blisko powiązanych z Warriors, mówimy o zwichnięciu drugiego stopnia, a to oznacza zazwyczaj około miesiąca odpoczynku. To gorszy uraz od tego, którego Steph doznał w play-offach 2016. Spory ból głowy dla Steve’a Kerra. Mistrzom nie pozostaje nic innego, jak czekać na rozwój sytuacji i korzystać w większym stopniu z pozostałych All-Starów.
Tymczasem w przypadku Kyriego Irvinga przerwa potrwa od 3 do 6 tygodni. Zatem wielce prawdopodobne, że rozgrywający Celtics pierwszą rundę fazy posezonowej swojej drużyny będzie oglądał z perspektywy ławki rezerwowych. Lekarze usunęli z kolana Irvinga specjalny drucik powodujący napięcie. Został on umieszczony w kolanie zawodnika w 2015, gdy Kyrie doznał kontuzji kolana w trakcie finałów NBA.
Usunięcie tej części powinno pozbawić zawodnika denerwującego uczucia w kolanie. Mimo wszystko wychowanek Duke potrzebuje kolejnych tygodni odpoczynku. Brad Stevens nie może zatem liczyć na szybki powrót zawodnika. Zatem Celtics do play-offów będą przygotowywać się ze świadomością, że w pierwszej oraz – niewykluczone – drugiej rundzie będą bez swojego lidera. Czy mimo to awansują do finałów wschodu?
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET