Przez ostatnie cztery lata LeBron James i Stephen Curry spotykali się przy okazji kolejnych finałów NBA. Tym razem będzie inaczej, bo panowie stoczą aż cztery starcia już w ramach sezonu regularnego. Lider Golden State Warriors nie ukrywa, że cieszy się na taki rozwój wydarzeń.
Rywalizacje pomiędzy Golden State Warriors i Los Angeles Lakers z pewnością nabiorą na znaczeniu teraz, gdy LeBron James dołączył do rywalizacji na zachodzie. To oznacza także, że czeka go jeszcze więcej starć przeciwko ekipie, która pozbawiła go mistrzostwa w trzech z ostatnich czterech finałów. – To będzie dobre widowisko zarówno dla Bay Area, jak i LA – twierdzi rozgrywający mistrzów.
– Kiedy trafiłem do ligi, Oracle Arena bardzo żywo reagowało na każdy mecz z Lakersami. Spodziewam się, że wielu kibiców Jeziorowców będzie chciało się dostać na trybuny Oracle, ale mam nadzieję, że zarówno my na parkiecie, jak i nasi fani utrzymamy nad wszystkim kontrolę i pozostaniemy na szczycie – dodaje Stephen Curry. Obecność LeBrona powinna dodać rywalizacji ekip z Kalifornii pikanterii.
Curry cieszy się również na możliwość współpracy z DeMarcusem Cousinsem i przyznaje, że decyzja wysokiego była dla niego równie zaskakująca, co dla całego koszykarskiego środowiska. – Bez względu na to, kiedy będzie w pełni gotowy do gry, to powinno być coś naprawdę niesamowitego. Myślę, że będziemy jeszcze lepszym zespołem. Żeby powtórzyć sukces, musisz się rozwijać, musisz próbować nowych rzeczy – dodaje.
Curry niedawno powitał na świecie trzecie dziecko – syna Canona Curry’ego. Imię powinno sugerować, jakim typem zawodnika będzie. W międzyczasie Steph stara się łapać odpowiednią ilość odpoczynku i… grać w golfa rzecz jasna. W domu stworzył specjalny pokój, w którym może ćwiczyć uderzenia. Niewykluczone, że Steph po zakończeniu kariery będzie próbował swoich sił w gronie profesjonalistów.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET