Możliwość dołączenia do Cleveland Cavaliers i walka o mistrzostwo NBA była dla Jamala Crawforda realnym scenariuszem. Realnym i bardzo intrygującym. Jednak 37-latek zrezygnował z pogoni za pierścieniem i dołączył do Minnesoty Timberwolves, aby pomóc młodej drużynie Toma Thibodeau przebrnąć z punktu A do punktu B.
Minnesota Timberwolves od dawna starała się ściągnąć Jamala Crawforda do swojego składu. Najpierw Kevin McHale, następnie nieodżałowany Flip Saunders. Po tylu latach weteran ligowych parkietów dołączył do składu Leśnych Wilków w kluczowym momencie. Zespół w trakcie letniego okienka zbudował drużynę, której celem będzie walka z czołówką zachodniej konferencji. Do utalentowanej młodzieży dołączyli Jimmy Butler i Jeff Teague. Crawford choć ma za sobą 37 wiosen, przyznaje że czuje się jak 27-latek i nadal jest w stanie grać na naprawdę wysokim poziomie.
Z Wilkami Crawford podpisał 2-letni kontrakt za 8,9 milionów dolarów. – Zawsze czułem się związany z Minnesotą. W końcu zatoczyłem koło i dołączam od drużyny w odpowiednim momencie – mówi. Jamal zdecydował się na ten krok, mimo że do gry w Cleveland namawiał go sam LeBron James. W Ohio Crawford stanowiłby uderzenie z ławki rezerwowych, którego Cavaliers tak bardzo w poprzednim sezonie zabrakło. Weteranowi zależało jednak na nowym wyzwaniu, któremu mógłby się poświęcić. Gwarantowali mu je Wolves.
W rotacji Wilków jest kilku graczy, z którymi Jamal grał wcześniej, m.in. Teague czy Cole Aldrich. – Mam nadzieję, że będę mógł tutaj spędzić resztę mojej kariery – przyznaje otwarcie. – Tego lata pokazali, że podchodzą poważnie do tego co robią. Czuję, że to odpowiedni czas i będę pasował do tej drużyny. Na tym etapie mojej kariery mógłby spokojnie gonić za mistrzostwem. Nie mówię, że nie będziemy walczyć, ale nie o to chodzi. Chcę rozpocząć nową przygodę z tymi chłopakami. Jeżeli wybrałbym Cavaliers lub Warriors i powiedzmy, że wygralibyśmy mistrzostwo. Co dalej? Bardziej przyciągało mnie to, by pomóc tej drużynie – dodał.
Fakt, że trudno przewidzieć, co stanie się z tym zespołem wydał się Crawfordowi pociągający. W rotacji Toma Thibodeau będzie kluczową postacią z ławki i zapewne podobnie jak w Los Angeles – dostanie wiele szans, by decydować o losach meczu. – W zeszłym sezonie rozegrał kilka znakomitych meczów przeciwko mocnym ekipom – mówi Thibs. – Podoba mi się to, że wchodzi w mecz i od razu jest gotowy do rywalizacji – dodaje. Crawford przyznał, że czuje się na siłach, by grać przez kolejne cztery/pięć lat. W poprzednim sezonie notował na swoje konto średnio 12,3 punktu, 2,6 asysty trafiając 41,3 FG% oraz 36% za trzy.
[ot-video][/ot-video]
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET