To nie jest dobry okres dla Phoenix Suns. Drużyna z Arizony w listopadzie miała gorący czas, ale ostatnio gra podopiecznych trenera Franka Vogela nie wygląda zbyt dobrze. Suns przegrali siedem z ostatnich 10 meczów i wypadli poza najlepszą dziesiątkę w tabeli konferencji zachodniej. Gdyby skończyli dziś sezon, to nie załapaliby się nawet do turnieju play-in. Nic więc dziwnego, że ostatnio coraz głośniej jest o rosnącej w zespole frustracji.
Jak w poniedziałek doniósł Adrian Wojnarowski, władze klubu doskonale wiedzą, że niezadowolony jest m.in. Kevin Durant, a jego frustracje po części wynikają z faktu, że Suns jak do tej pory nie byli w stanie zaprezentować się w pełnej krasie przez ciągłe problemy zdrowotne Bradleya Beala.
— Gdy rozmawia się z ludźmi z Phoenix, którzy są blisko klubu, to oni czują frustrację Durant. Po części wynika to niewątpliwie z kolejnych opuszczonych przez Bradleya Beala meczów. Ta drużyna została zbudowana wokół trzech gwiazd — powiedział Woj w poniedziałkowym programie „NBA Today”.
Zwrócił on też uwagę na niewystarczające wsparcie dla tych gwiazd oraz brak głębi, co jednak wynika z transferów Suns po Beala i Duranta właśnie, w których to Słońca oddały tak naprawdę wszystko to, co miało jakąś wartość. Letnie wzmocnienia nie okazały się na razie strzałem w dziesiątkę. Dość powiedzieć, że kilka dni temu swoje frustracje wylał Eric Gordon, który po kolejnej porażce narzekał w rozmowie z dziennikarzami na brak zagrywek pod niego.
Beal tymczasem zdążył rozegrać zaledwie sześć spotkań w barwach Suns od czasu letniego transferu do Phoenix. Ekipa z Arizony wygrała zresztą tylko dwa z tych sześciu meczów. Na razie poprawy tego bilansu nie będzie, bo Beal z powodu kontuzji kostki najpewniej w tym roku już na parkiet nie wróci. Według ostatnich informacji najwcześniej kibice Suns zobaczą go z powrotem na boisku w styczniu.
W poniedziałek po pięciu meczach przerwy do gry wróci z kolei Josh Okogie, a Suns starciem z Dallas Mavericks o godz. 4:30 czasu polskiego zakończą świąteczne granie w NBA.