Trudne decyzje muszą w najbliższym czasie podjąć Chicago Bulls. Chodzi o to, co zrobić przed zbliżającym się trade deadline, które przypada na czwartek 8 lutego. Byki notują kolejny przeciętny sezon i mogą zdecydować się na poważne zmiany. Od tygodni słychać, że klub z Wietrznego Miasta handluje Zachiem LaVine’em, ale na obrońcę nie ma chętnych. Wszystko przez jego wielkich rozmiarów kontrakt. LaVine w 2022 roku podpisał 5-letnie przedłużenie umowy o wartości 215 milionów dolarów.
Z tego też powodu 28-latek najpewniej zostanie w Chicago. Ale to nie oznacza, że Bulls nie wykonają tej zimy żadnego poważnego transferu. Mocnym kandydatem do wymiany pozostaje DeMar DeRozan. Jemu po tym sezonie kończy się kontrakt, więc dla Byków może być to ostatnia szansa, żeby coś za niego zyskać. Według ostatnich doniesień 34-letnim weteranem już interesuje się spora grupa zespołów, w tym m.in. Philadelphia 76ers, New York Knicks czy Miami Heat:
DeRozan jest w ostatnim roku umowy podpisanej latem 2021 roku. Za trwające rozgrywki zarobi 28,6 miliona dolarów, a po ich zakończeniu zostanie wolnym zawodnikiem i będzie mógł sam zdecydować o swojej przyszłości. On sam jeszcze kilka tygodni temu mówił jednak, że zmiana otoczenia nie przychodzi mu na razie na myśl. — Podoba mi się tutaj. Chcę tutaj być, nic się nie zmieniło. Nie mam żadnych wątpliwości albo poczucia, że chciałbym grać gdzie indziej — stwierdził w rozmowie z dziennikarzami były zawodnik Toronto Raptors i San Antonio Spurs.
W trwających rozgrywkach 34-latek notuje średnio 21,9 punktu, cztery zbiórki oraz 5,3 asysty na mecz, trafiając 46 procent swoich rzutów z gry i 34 procent trójek. Pozostaje jednym z najskuteczniejszych w NBA graczy na półdystansie. Jako doświadczony zawodnik z pewnością byłby dużym wzmocnieniem dla wielu liczących się ekip. Pytanie jednak, jaką cenę ustalą za niego Bulls i która z drużyn zaryzykuje, ściągając do siebie gracza, który za kilka miesięcy będzie mógł tak po prostu odejść i zmienić klub.