Im bliżej draftu, tym bardziej na językach znajduje się postać Coopera Flagga, który jest niemal murowaną „jedynką” tegorocznego naboru. W ostatnich tygodniach tematem numer jeden jest pytanie czy gwiazdor Duke już teraz spróbuje swoich sił w NBA, czy może jednak zdecyduje się pozostać na uczelni jeszcze przez rok, co doradzał mu na przykład Quentin Richardson. Tymczasem w czwartek chyba cały koszykarski świat – a przynajmniej Stany Zjednoczone – wstrzymał oddech.
W Spectrum Center w Charlotte w Karolinie Północnej Duke Blue Devils mierzyli się z ekipą Georgia Tech. Jeszcze w pierwszej połowie meczu Cooper Flagg po raz kolejny wyskoczył wysoko w powietrze, by zebrać piłkę, jednak nie skończyło się to najlepiej. Gwiazdor NCAA wylądował całym ciężarem na lewej noce, a jego kostka wygięła się w nienaturalny sposób.
18-latek natychmiast chwycił się za kontuzjowaną kończynę, ewidentnie odczuwając silny ból. Nie był w stanie obciążyć lewej nogi, więc koledzy z drużyny musieli mu pomóc dotrzeć na ławkę rezerwowych, a później do szatni. Na plac gry już nie wrócił, a zamiast tego został posadzony na wózku inwalidzkim i zabrany na badania. Na szczęście, według informacji przekazanych przez trenera Duke, Jona Scheyera, prześwietlenie kostki jego podopiecznego nie wykazało żadnych złamań. Wstępna ocena wskazuje na to, że doszło do skręcenia, którego status będzie zależał od kontrolowania opuchlizny.
To było koszmarne zwieńczenie jednego z najgorszych meczów w uniwersyteckiej karierze Coopera. Zanim opuścił parkiet z powodu urazu, trafił tylko 1/7 rzutów z gry, zapisując na swoje konto dwa punkty i cztery zbiórki. To niewiele w porównaniu do jego średnich z całego sezonu, które przed czwartkowym meczem wynosiły 19,4 punktu, 7,6 zbiórki i 4,2 asysty. Tyle dobrze, że jego drużyna po zwycięstwie 78:70 zdołała awansować do półfinału rozgrywek ACC, gdzie zmierzy się z North Carolina Tar Heels.
Wprawdzie nie powinno to jakoś bardzo wpłynąć na status Flagga przed zbliżającym się coraz większymi krokami draftem, ale nie da się ukryć, że kontuzja przydarzyła się w najgorszym możliwym momencie. Gwiazdor Duke najpewniej nie zagra już w rozgrywkach ACC, gdzie jego faworyzowani koledzy będą musieli poradzić sobie bez niego, ale może mieć szansę powrotu do gry w turnieju NCAA, który startuje w drugiej połowie marca. Wszystko oczywiście będzie zależało od dalszych wyników badań.
Trudno jednak przypuszczać, by Coopera czekał los podobny do Nikoli Topicia. Młody talent z Serbii jeszcze przed ubiegłorocznym draftem doznał poważnej kontuzji, przez co predestynowany wcześniej nawet do czołówki naboru gracz trafił „dopiero” z numerem 12 do Oklahoma City Thunder. Niedługo potem okazało się, że w jego przypadku niebędna będzie operacja zerwanego więzadła, przez co będzie miał z głowy cały sezon 2024-25. Przypadek rozgrywającego z Nowego Sadu opisywaliśmy na przykład w tym miejscu.
Wydaje się jednak, że – odpukać – skręcenie kostki nie powinno być aż tak poważną kontuzją, która wykluczy Coopera z gry na wiele miesięcy. NBA czekała na jego przybycie od lat. Byłoby szkoda gdyby zwykły pech, za jaki należy uznać odniesiony uraz, wpłynął na jego wartość w drafcie.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!