Cooper Flagg już od długich miesięcy stawiany był jako niekwestionowana „jedynka” tegorocznego draftu. Wychowanek uczelni Duke uznawany jest za jeden z największych talentów ostatnich lat, a najnowsze szacowania plasują go jedynie za Luką Donciciem i Zionem Williamsonem.
Cooper Flagg nie dołączył jeszcze do NBA, ale jego debiut już teraz jest jednym z najbardziej wyczekiwanych momentów nadchodzącego sezonu. Przyszłemu zawodnikowi Dallas Mavericks przypina się łatkę wschodzącej gwiazdy na długo przez pierwszym spotkaniem na ligowych parkietach. Oczekiwania są jednak względnie uzasadnione, bo 18-latek ma być jednym z najlepszych debiutantów tej dekady.
Kevin Pelton z ESPN jak co roku pokusił się o ocenę zawodników, którzy w już za cztery dni trafią do ligi poprzez nabór. W jego rankingu WARP, który łączy popisy z akademickiej ligi NCAA z analizami ekspertów, Flagg otrzymał wyjątkową notę 5,3.
Od 2005 roku (a nawet od 2003 roku, choć na przestrzeni tych dwóch lat nie uwzględniono wszystkich graczy z uniwersytetów, a jedynie wybranych) tylko dwóch zawodników otrzymało wyższą ocenę od Coopera. Byli to Zion Williamson (5,5) oraz Luka Doncić (5,4). Mówiąc wprost — wyliczenia dziennikarza sugerują, że wychowanek Duke Blue Devils jest trzecim najlepszym zawodnikiem w drafcie od 20 lat.
Flagga nie wyróżnia żadna szczególna słabość. Mówiło się o kiepskich umiejętnościach rzutu z dystansu, ale pierwsze treningi w Teksasie pokazały rzekomo, że i pod tym względem radzi sobie świetnie, a przecież potencjał ma jeszcze większy. Więcej pisaliśmy o tym już tutaj.
Wielu internautów zaskoczyła nieobecność Victora Wembanyamy w czołowej trójce. Należy jednak zaznaczyć, że badanie uwzględniało tylko wybrane ligi europejskie, co wskazuje przede wszystkim na Euroligę, w której Francuz jako 17-latek rozegrał tylko 13 spotkań (2021/22) i zdobywał średnio 6,5 punktu, 3,8 zbiórki oraz 1,9 bloku na mecz.
W Polsce często mówi się o zbędnym „pompowaniu balonika”, ale w przypadku Coopera Flagga trudno o zachowanie spokoju. Chłopak ma wszystko, czego potrzebna wschodzącej gwieździe i z perspektywy neutralnego kibica koszykówki może on okazać się jedną z najbardziej ekscytujących postaci nadchodzących rozgrywek.
Nie wszyscy zawodnicy, którym wróżono udaną karierę, osiągnęły ostatecznie pełnie swojego potencjału. Życie miało inny scenariusz m.in. dla Anthony’ego Bennetta. Skrzydłowy został wybrany z pierwszym numerem draftu 2013 przez Cleveland Cavaliers, ale już cztery lata później występował w Europie.