O tym spekulowano od dawna. W zasadzie odkąd tylko Dallas Mavericks wybrali Coopera Flagga z pierwszym numerem draftu. Najmłodszy zawodnik w lidze w poniedziałek został rzucony przez trenera Jasona Kidda na głęboką wodę i starcie z Utah Jazz rozpoczął jako rozgrywający.
W meczach przedsezonowych wyniki nie mają większego znaczenia. To okres, gdy kluby NBA po prostu sprawdzają różne ustawienia i pomysły. To też czas na eksperymenty. Świadkiem takiego właśnie eksperymentu byli fani Utah Jazz w poniedziałkowym starciu ich drużyny z Dallas Mavericks. Pod nieobecność D’Angelo Russella trener Jason Kidd zdecydował bowiem, że mecz w roli rozgrywającego zacznie Cooper Flagg.
– Chcę go wystawić w roli rozgrywającego – zapowiadał Kidd już w czerwcu. – Chcę, żeby poczuł się niekomfortowo i chcę zobaczyć, jak zareaguje, gdy dostanie szansę poprowadzić całe show – dodał wtedy szkoleniowiec teksańskiej ekipy.
Jak więc sobie poradził 18-latek wybrany z „jedynką” draftu? Flagg w 21 minut gry zapisał na konto 11 punktów, siedem zbiórek, jedną asystę, dwa przechwyty i dwa bloki. Spudłował 10 z 13 rzutów, w tym pięć z sześciu prób z dystansu.
Był to więc jego najsłabszy jak dotychczas mecz w okresie przygotowawczym, choć i tak zdołał pokazać swoją wszechstronność oraz dużą wolę walki. Nawet jeśli zaliczył tylko jedną asystę i miał problemy ze skutecznością, to pomagał drużynie na kilka innych sposobów. A im więcej doświadczenia będzie zbierał w roli kreatora gry, tym lepiej dla Mavericks. Szczególnie że do stycznia może potrwać absencja kontuzjowanego Kyrie Irvinga.
Mavericks w poniedziałek wygrali 114:101 z Jazz, a najlepszym graczem na boisku był niewątpliwie Anthony Davis, który zapisał na konto 25 punktów. Po stronie przegranych najlepszym strzelcem z dorobkiem 16 punktów był Brice Sensabaugh.