Niewiele klubów chciało pozyskać Trae’a Younga w trakcie letniej przerwy — powiedział w podkaście „The Hoop Collective” Tim MacMahon. Od kilku miesięcy wydawało się, że przyszłość rozgrywającego w Atlancie jest przesądzona i będzie on musiał szukać nowego miejsca w NBA. Ostatecznie z klubem rozstał się Dejounte Murray, a Young będzie liderem Hawks także w przyszłym sezonie.
Mimo licznych plotek transferowych Trae Young wciąż jest zawodnikiem Atlanta Hawks. Nic nie wskazuje na to, by ta sytuacja miała ulec zmianie. Takim obrotem spraw nie są zaskoczeni niektórzy amerykańscy dziennikarze, którzy twierdzą, że nikt realnie nie chciał wyciągnąć Younga z Atlanty.
— Gdyby istniał realny rynek na Younga, już byłby w innym miejscu. To nie jest tak, że Hawks dostali bardzo dużo za Murraya — przyznał Tim MacMahon w podkaście „The Hoop Collective”. — Jeśli San Antonio Spurs chcieliby pozyskać Younga, z łatwością mogliby to zrobić. Po prostu nie było na niego zbyt dużego rynku — dodał MacMahon.
Nie jest jasne, jakie dokładnie oferty otrzymały władze Hawks i co zadecydowało, że nie zgodzili się oddanie swoje lidera. Murray z kolei został pod koniec czerwca oddany do New Orleans Pelicans. W drugą stronę powędrowali Larry Nance Jr., E.J. Liddell i Dyson Daniels. Ponadto zespół z Atlanty dostał przyszłoroczny wybór draftu pierwszej rundy Los Angeles Lakers i mniej korzystny wybór pierwszej rundy draftu w 2027 r. (Milwaukee Bucks i Pelicans).
Ta wymiana sugerowała, że Hawks mogą pójść dalej i oddać kolejną gwiazdę. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Latem sporo mówiło się o zainteresowaniu Youngiem ze strony Spurs i Utah Jazz. Ostatecznie Spurs zdecydowali się na pozyskanie Chrisa Paula. Jeszcze w lipcu amerykańscy dziennikarze sugerowali, że Young nie ma wartości transferowej i prawdopodobnie zostanie w Atlancie na kolejny sezon.
W połowie sierpnia Young wypowiedział się o współpracy z Murrayem. — Myślę, że było tak ciężko, bo obaj jesteśmy w pewien sposób bardzo bezinteresowni. Na początku były momenty, kiedy po prostu podawałem mu piłkę, a on starał się grać agresywnie, ale też jest rozgrywającym. Z tego tytułu nie zawsze myślał w pierwszej kolejności o zdobywaniu punktów. Kiedy obaj byliśmy na placu gry, czasem musiał grać jako rzucający obrońca i to po prostu nie zadziałało. Jeszcze w San Antonio zasłynął jako naprawdę dobry defensor, ale nie jako strzelec — stwierdził Young w podkaście Paula George’a.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.