Przyszłość Russella Westbrooka od jakiegoś czasu stoi pod znakiem zapytania. Rozgrywający wciąż pozostaje bez zatrudnienia i choć nie grozi mu raczej emerytura wynikająca z całkowitego braku zainteresowania, to lista chętnych jest mocno ograniczona. Sporo mówiło się o Sacramento Kings, ale i tu sprawa jest mocno skomplikowana.
Pod względem swojego wkładu na parkiecie Russell Westbrook to postać mocno kontrowersyjna. Dla jednych zaangażowanie rozgrywającego — pomimo faktu, że najlepsze lata ma już dawno za sobą — wciąż jest godne podziwu i pozytywnie wpływa na zespół. Z drugiej strony 36-latkowi zarzuca się brak mierzenia sił na zamiary, co często kończy się kompromitującymi wpadkami.
W poprzednim sezonie Westbrook wystąpił w 75 spotkaniach sezonu zasadniczego (36 w pierwszej piątce), w których zdobywał średnio 13,3 punktu, 6,1 asysty, 4,9 zbiórki oraz 1,4 przechwytu na mecz. Trafiał przy tym 44,9% wszystkich rzutów z gry, w tym 32,3% za trzy, co jest wynikiem lepszym niż średnie jego kariery (43,9% i 30,5%).
W trakcie trwania play-offów media obiegły doniesienia o rzekomym konflikcie Russella z Aaronem Gordonem. Skrzydłowy Denver Nuggets stanął w obronie rozgrywającego i zapewnił, że każdy chce wygrać, a ich relacje mają się świetnie. Kilka tygodni później, kiedy to Oklahoma City Thunder odprawili już rywala z Kolorado po siedmiomeczowej batalii, Westbrook zdecydował się odrzucić opcję zawodnika zawartą w jego kontrakcie.
Na doniesienia o zainteresowanych usługami Russa nie musieliśmy długo czekać. Od początku mówiło się o Sacramento Kings, a w międzyczasie pojawiły się również wzmianki o Milwaukee Bucks. To jednak ekipa ze stolicy Kalifornii wyrastała na faworyta do pozyskania 36-latka.
Wygląda jednak na to, że nic nie jest jeszcze przesądzone i Westbrook może nie trafić ostatecznie do Kings. Sam Amick, który był gościem programu Sactown Sports, zaznacza, że choć generalny menadżer klubu — Scott Perry — jest poważnie zainteresowany sprowadzeniem weterana, to obecnie w rotacji klubu na pozycjach 1-2 panuje ogromny ścisk.
Dziennikarz przypomina również, że w klubie byli już Zach LaVine, Malik Monk, Keon Ellis i Devin Carter, a całkiem niedawno sprowadzony został również Dennis Schroder. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której po ściągnięciu Westbrooka każdy z nich otrzymuje wystarczającą — a raczej zadowalającą — liczbę minut na parkiecie. Warto zaznaczyć, że Kings mają też występującego na „dwójce” debiutanta Nique Clifforda.
Jeżeli nie dojdzie do żadnych rotacji kadrowych, to dla Westbrooka w Sacramento nie ma po prostu miejsca. Klub może myśleć, że Russ okaże się dobrym liderem dla młodszych zawodników, ale z pewnością nie zadowoli się on rolą Udonisa Haslema. Pozostaje więc czekać na dalsze doniesienia w sprawie przyszłości 36-letniego rozgrywającego.