Chandler Parsons nie będzie dobrze wspominał początku swojej przygody w Tennessee. Strzelec rotacji Davida Fizdale’a kilka miesięcy temu wrócił do gry po uporaniu się z problemami zdrowotnymi. Ma jednak duży problem z odzyskaniem swojego rytmu. – Nie pozostaje mi nic innego, jak dalej pracować – mówi.
Zawodnik Memphis Grizzlies przyznał ostatnio, że nadal odczuwa sporo bólu, ale jest w stanie sobie z tym radzić, dlatego gra i cały czas próbuje odzyskać formę. Stracił całe lato przez operację łąkotki, którą przeszedł w marcu ubiegłego roku. Ominął go okres przedsezonowych przygotowań. W kolejnych miesiącach zespół obchodził się z nim bardzo delikatnie. Parsons nie mógł ciężko trenować, bo obawiano się, że znów coś przeciąży. Pilnowanie go przez sztab medyczny mocno zawodnika ograniczało. – Uwierzcie, nikt nie jest bardziej sfrustrowany moją formą niż ja sam – mówił.
– Gdy tu przyszedłem miano wobec mnie duże oczekiwania. Jestem zawodnikiem grającym na maksymalnej umowie i obecnie nie spełniam standardów. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale cały czas ciężko pracuję. Nie mam wątpliwości, że wrócę do poziomu, na jaki naprawdę mnie stać – mówił dalej. Grizzlies grali dwa mecze z rzędu w Teksasie. W starciu z Dallas Mavericks Parsons trafił 3/11 FG i 1/4 za trzy. Dzień później miał tylko 2 punkty (1/5 FG, 0/3 3PT) w 20 minut. Oba spotkania Niedźwiedzie przegrały.
David Fizdale ciągle wierzy, że Parsonsowi uda się wrócić do gry na dobrym poziomie jeszcze w tym sezonie. Przed zespołem play-offy zachodniej konferencji, więc wsparcie Chandlera byłoby bardzo pomocne. Złośliwcy powtarzają jednak, że jak dotąd Parsons częściej istniał na portalach plotkarskich, niż na parkietach najlepszej ligi świata. Zawodnik wyraźnie lubi swoje życie w mediach społecznościowych, poza tym cały czas pojawiają się wokół niego panie świata szerokopojętego show-biznesu. Tymczasem mając 28 lat – Parsons powinien być u szczytu gry.
– Nie jest łatwo wrócić po takich problemach zdrowotnych i od razu grać na wysokim poziomie – mówi trener Fizdale, który bezustannie staje w obronie swojego zawodnika. – To dla niego wolny proces, ale cały czas wierzę, że da sobie radę. […] Nikt w drużynie nie pracuje tak ciężko jak on. Jest tu każdego dnia i zostaje do nocy. Niektórzy z moich asystentów zostają z nim, bo wiedzą, jaki musi dźwigać ciężar – dodaje szkoleniowiec Grizz. Ani sztab, ani koledzy z drużyny nie stracili nadziei w powrót Parsonsa do formy.
W 32 meczach rozgrywek 2016/2017, wychowanek Florida notował na swoje konto średnio 6 punktów trafiając 33,5 FG% i 25% za trzy. Na parkiecie spędza średnio po 20 minut. Parsons de facto nadal nie zakończył okresu rehabilitacji. Cały czas pojawiają się głosy namawiającego go do tego, by odpuścił i przygotował się do gry w stu procentach na rozgrywki 2017/2018. Latem ubiegłego roku Chandler związał się z Grizzlies 4-letnim kontraktem za 94 miliony dolarów.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET