Po ogromnej ekscytacji związanej ze świetnym debiutem Damiana Lillarda w barwach Milwaukee Bucks teraz w Wiscosin dominuje poczucie niepokoju. Wszystko za sprawą bardzo słabej postawy Bucks w obronie. Nawet w starciu z Toronto Raptors, czyli zespołem, który jak do tej pory dał się poznać jako mało efektywnie grający w ataku, zawodnicy trenera Adriana Griffina mieli sporo kłopotów. Były one na tyle duże, że Bill Simmons defensywę Bucks nazwał wprost „taką z ligi letniej”.
– Cieszę się, że wszyscy są podekscytowani tym, jak wysoko Giannis będzie stawiał zasłony dla Lillarda, ale defensywa Bucks jest teraz jak z ligi letniej. Mogliby grać Giannisem nawet i po 48 minut w każdym meczu, ładując w niego kofeinę, a to i tak by nie pomogło – napisał Simmons.
Można oczywiście mówić, że wiele się tego lata w Milwaukee zmieniło, bo to nie tylko nowy trener, ale też duża zmiana w wyjściowej piątce, która nastąpiła zaledwie kilka dni przed startem obozu treningowego. Chodzi oczywiście o odejście Jrue Holidaya, z którym Bucks na pokładzie przez lata mieli jeden z najlepszych bloków defensywnych w NBA. Mimo wszystko Giannis Antetokounmpo nie chce szukać wymówek. Wprost mówi on o cierpliwości, ale zaznacza, że ona nie rozwiąże problemów.
– To coś, z czym się zmagamy. Tak, możemy tworzyć wymówki. Nowy zawodnik, nowy trener, nowy system. Możemy wciąż je tworzyć i myśleć, że wszystko będzie w porządku, ale to tak nie działa. Trzeba znaleźć rozwiązania problemów. A w tej chwili naszym rozwiązaniem są wymówki. Musimy być lepsi. Musimy grać razem. Musimy mieć jasne założenia dot. ataku i obrony. Musimy znaleźć rozwiązania. W tej chwili jeszcze tego nie potrafimy. Mam nadzieję, że uda nam się to w przyszłości. Ale to się nie stanie od samej nadziei – oznajmił brutalnie Greek Freak.
Spory ciężar na swoich plecach po takiej wypowiedzi poczuć może więc debiutujący w roli pierwszego szkoleniowca Griffin, który na razie nie odnajduje się w niej do końca dobrze. Jeszcze przed startem rozgrywek po kłótni odejść zdecydował się Terry Stotts, który miał być jego prawą ręką . Z kolei w ostatnim meczu trener Bucks nie zdawał sobie sprawy z tego, ile dokładnie minut może zagrać Khris Middleton, który z powodu problemów zdrowotnych na razie ma jeszcze pewne limity.
Wszystko to sprawia, że ten przeciętny początek sezonu — dwa zwycięstwa w czterech meczach i druga najgorsza w lidze obrona pod względem efektywności (Bucks tracą średnio aż 119 punktów na 100 posiadań; dla porównania w ubiegłym sezonie tracili średnio 111 oczek na 100 posiadań, co było czwartym najlepszym wynikiem w lidze) — nie nastraja kibiców optymizmem, a wręcz nasila tylko przekonanie, że przynajmniej na razie w Milwaukee jest zbyt dużo chaosu.