Jarrett Allen nie chciał być wytransferowany z Brooklyn Nets do Cleveland Cavaliers. Wraz ze Spencerem Dinwiddie’em, Joe Harrisem i Carisem LeVertem stanowili w poprzednim sezonie o sile ekipy z Nowego Jorku. To ta grupa zawodników sprawiła, że Kyrie Irving i Kevin Durant zechcieli spojrzeć na grę w Nets bardziej przychylnym okiem.
Jednak ambicje włodarzy poszły dalej i postanowili oni dodać do składu Hardena, za którego musieli sporo oddać. Allen nie chciał być częścią wymiany, ale przyznał, że na miejscu generalnego menedżera – Seana Marksa – postąpiłby tak samo.
– Będę bardzo szczery – zrobiłbym to, nie będę kłamać. Jeśli spojrzysz na Lakers, to zobaczysz, że zrobili podobną rzecz. Zaryzykowali i zdobyli pierścienie. Oczywiście, że chciałbym zostać z tej wymiany wykreślony, ale gdy masz szansę pozyskać takiego gracza, to po prostu to robisz – przyznał środkowy.
Koszykówka to biznes. Wiemy o tym my, wie o tym Allen. Jednak sama świadomość tego nie pomaga Allenowi w rozstaniu się z byłą drużyną: – Było to dla mnie trudne przeżycie. Mówi się, że NBA to biznes, ale to wcale nie pomaga. Jednak na koniec dnia musisz sobie jakoś z tym poradzić – powiedział.
Allen po zakończeniu sezonu będzie zastrzeżonym wolnym agentem i może oczekiwać sporej podwyżki, prawdopodobnie od Cavaliers. Środkowy uwielbiał grać dla Nets, był tam częścią ciekawej ekipy zanim jeszcze pojawili się tam Durant i Irving. Jednak jeśli możesz dodać do wspomnianej dwójki Hardena, to po prostu to robisz i czynisz z siebie głównego kandydata do tytułu.
W barwach Cavs Allen będzie na razie wchodził z ławki, ale wydaje się, że będzie środkowym, wokół którego zespół z Ohio będzie chciał budować. Andre Drummond jest w ostatnim roku kontraktu i zarząd zapewne zrobi sporo, aby gdzieś go wytransferować. W rotacji Cavs na pozycji centra jest również JaVale McGee.