Lojalność. Ileż mówiło się o tym, że Bradley Beal chce opuścić Waszyngton, bo drużyna nie spełnia jego oczekiwań. Tymczasem zawodnik na każdym kroku tym doniesieniom zaprzeczał i potwierdzał swoje przywiązanie do zespołu, który kilka lat temu w niego uwierzył i chciał uczynić liderem.
Bradley Beal rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Washington Wizards podnieśli się po koszmarnym początku bieżących rozgrywek i z bilansem 16-20 zajmują 12. miejsce w tabeli wschodu. To nadal poniżej oczekiwań koszykarzy i kibiców, ale Wizards małymi kroczkami zaczynają się wtrącać do rywalizacji o play-offy. Duża w tym zasługa Beala. Ten ciągnie zespół za uszy i w ostatnich tygodniach ma sporo powodów do optymizmu.
W 32 meczach sezonu 2020/21 Beal notował na swoje konto średnio 32,9 punktu, 5,4 zbiórki i 4,7 asysty trafiając 48,2 FG% oraz 33,5 3PT%. Wizards wygrali osiem z ostatnich jedenastu meczów. Sytuacja Scotta Brooksa nie jest już tak nerwowa. Szkoleniowiec otrzymał kredyt zaufania i w drugiej połowie sezonu regularnego postara się na dobre włączyć ze swoim zespołem do walki o play-offy. Stawka we wschodniej konferencji jest mocno zbita, więc Wiz wystarczy seria zwycięstw, by postawić się w odpowiednim miejscu do dalszej walki.
Ciśnienie wytrzymał również Beal. Od początku sezonu mówiło się o tym, że prędzej czy później lider rotacji poprosi o transfer, ponieważ będzie miał serdecznie dość braku kompetencji swojego otoczenia. Tak się jednak nie stało. Brad konsekwentnie zaprzeczał doniesieniom, jakoby myślał o przenosinach w nowe miejsce. Przekonali się o tym także generalni menadżerowie, którzy w ostatnim czasie pytali Wizards o dostępność zawodnika.
Jeden z GM-ów, który chciał pozostać anonimowy, przyznał ostatnio, że pod kątem czystej lojalności, Beal jest w tej samej kategorii co Damian Lillard z Portland Trail Blazers oraz Stephen Curry z Golden State Warriors. Istnieje małe prawdopodobieństwo, by któryś z tej dwójki opuścił swój zespół przed zakończeniem kariery. Okazuje się, że podobna narracja na ligowych korytarzach dotyczy także Beala. To z pewnością powinni uspokoić nieco wszystkich kibiców ekipy z DC.