Lekkomyślne zarządzanie wyborami w drafcie na polu transferowym może doprowadzić do sytuacji, w której przyszłość twojego klubu staje pod dużym znakiem zapytania. Tak się właśnie dzieje z Los Angeles Clippers. Chęć odniesienia sukcesy tu i teraz spowodowała, że LAC na przestrzeni kilku lat podjęli kilka wątpliwej jakości decyzji. Te bezpośrednio rzutują na ich długofalowe plany.
Ponury obraz maluje się dla Los Angeles Clippers. To wszystko pomimo faktu, że Kawhi Leonard wciąż notuje solidne liczby: 25,3 punktu, 5,7 zbiórki i 3,1 asysty przy skuteczności 48,6 procent z gry. James Harden dokłada 26,6 punktu, 5,3 zbiórki i 8,2 asysty, trafiając 44,0 procent rzutów. Ivica Zubac po cichu rozgrywa bardzo dobry sezon, ze średnimi 16,6 punktu i 11,4 zbiórki oraz skutecznością 61,5 procent z gry. Na papierze to wygląda jak konkurencyjny trzon. W rzeczywistości Clippers są 6–19, 14. drużyną Konferencji Zachodniej i nie kontrolują własnych wyborów w pierwszej rundzie draftu od 2026 do 2029 roku.
To może być największy kryzys w historii Clippers, jeśli Lawrence Frank – sternik drużyny, szybko sytuacji nie naprawi. Obecna sytuacja to efekt strategii „all-in” po Paula George’a i podwojenie stawki przy Jamesie Hardenie. Wszystko zaczęło się latem 2019 roku. Aby połączyć Kawhia Leonarda i Paula George’a, Clippers wysłali do Oklahoma City Thunder gigantyczny pakiet: Shaia Gilgeousa-Alexandra, Danilo Gallinariego, niechronione wybory w pierwszej rundzie w 2022, 2024 i 2026 roku, prawo do zamian picków w kolejnych latach oraz dodatkowy wybór pierwszej rundy pochodzący z Miami.
W tamtym momencie wydawało się to po prostu ceną za robienie interesów na poziomie supergwiazd. Sześć lat później wygląda to jak fundament przyszłej dynastii w Oklahoma City i ślepa uliczka w Inglewood. Największą katastrofą jest wybór w drafcie 2026. Clippers oddają go Thunder bez żadnych zabezpieczeń jako ostatni kluczowy element pakietu za George’a. Dziś ten pick zapowiada się na prawdziwe złoto. Thunder właśnie zdobyli mistrzostwo, mają bilans 24–1 w tym sezonie i już posiadają wybór Clippers z 2026 roku.
Tymczasem Clippers się pogrążają. Istnieje bardzo realne ryzyko, że podarują mistrzowskiej drużynie, która już teraz wygląda jak przyszła dynastia, bardzo wysoki wybór w drafcie, być może nawet numer jeden. Koszmar nie kończy się jednak na 2026 roku. Thunder mają także prawo do zamiany wyborów w 2027 roku. Ta zamiana była częścią pierwotnej transakcji za George’a, ale została zmodyfikowana w 2023 roku, gdy Thunder wysłali kontrolowany przez siebie pick z 2026 roku do Philadelphia 76ers, by pomóc sfinalizować transfer Jamesa Hardena.
Zatem jeśli Clippers znów będą słabi w 2027 roku, Thunder mogą oddać własny wybór i wyjść z tego z kolejnym cennym pickiem z loterii. Przenieśmy się do listopada 2023 roku, gdy Clippers dorzucili kolejne żetony do puli, sprowadzając Jamesa Hardena. 76ers wysłali do Los Angeles Hardena, P.J. Tuckera i Filipa Petruseva. W zamian otrzymali kilku weteranów, wybory w drugiej rundzie oraz – co kluczowe – niechroniony wybór Clippers w pierwszej rundzie draftu 2028 roku, a także dodatkowy pick z 2026 roku, który pochodził od Thunder.
Ten wybór z 2028 roku figuruje dziś w zasobach Filadelfii jako jeden z ich najcenniejszych. Transfer Hardena dał też Filadelfii prawo do zamiany wyborów w 2029 roku. 76ers mogą zamienić swój pick z 2029 roku na wybór Clippers, o ile ten wyląduje poza pierwszą trójką draftu. Jeśli będzie w TOP 3, zostaje w Los Angeles, a zobowiązanie wygasa. Innymi słowy, jeśli Clippers będą przeciętni w sezonie 2028/29, mogą oddać Sixers w praktyce za darmo coś w rodzaju szóstego czy ósmego numeru draftu.
Gdy zbierze się to wszystko w całość, obraz jest brutalny:
- 2026: niechroniony wybór pierwszej rundy dla Thunder
- 2027: prawo do zamiany picków na korzyść Thunder
- 2028: niechroniony wybór pierwszej rundy dla 76ers
- 2029: prawo do zamiany picków na korzyść 76ers
Kilka mediów ujęło to już w jednym bolesnym zdaniu: Clippers tak naprawdę nie kontrolują w pełni swoich wyborów w pierwszej rundzie draftu aż do 2030 roku. Niedawno Lawrence Frank – GM LAC, przedłużył z Klubem swoją umowę. To oznacza, że nadal będzie odpowiadał za przyszłość drużyny. Przed nim jednak bardzo karkołomne zadanie. Nie wiemy, czy podejmie próbę reanimacji obecnego układu, czy ostatecznie wywiesi białą flagę i Clippers po nieudanym sezonie 2025/26 rozpoczną totalną przebudowę.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET










