Kontuzja Blake’a Griffina, a następnie Austina Riversa spowodowały, że na Chrisa Paula spadło dodatkowe obciążenie. W Los Angeles zaczynają się martwić o to, czy rozgrywający przy takim wysiłku dociągnie w pełni formy do fazy rozgrywek posezonowych.
W czternastu meczach stycznia Chris Paul spędzał na parkiecie średnio 33 minuty. Liczba ta podskoczyła do 38/39 minut w pięciu spotkaniach lutego. Doc Rivers pod nieobecność swojego syna Austina Riversa korzysta z CP3 nieco dłużej. Wpływ na tę sytuację ma również absencja Blake’a Griffina, który przejmował na siebie część obowiązków związanych z egzekucją po atakowanej stronie.
Podniesienie wymagań wobec Chrisa Paula w tak trudnym dla organizacji momencie, może się odbić czkawką w finałowej fazie rozgrywek, a następnie w play-offach. CP3 nie narzeka, stara się pomóc drużynie jak tylko może. Jego ciało ma jednak swoje ograniczenia i niewykluczone, że wkrótce zacznie upominać się o przerwę. Jednak Clippers wygrywają. Przełożenie kilku minut gry CP3 na innego zawodnika rotacji mogłoby kosztować zespół kilka ważnych zwycięstw w rywalizacji na zachodzie.
Obecnie zajmują czwarte miejsce i mają relatywnie bezpieczną przewagę nad piątymi Memphis Grizzlies, ale sporo tracą do trzeciej Oklahomy City Thunder. Paul na początku sezonu poradził sobie z urazami palca i naciągniętej pachwiny. Rozpędzać zaczął się w połowie grudnia, tuż przed urazem Griffina. Od początku rozgrywek notuje na swoje konto średnio 19,3 punktu, 9,4 asysty, 3,8 zbiórki i 2,1 przechwytu trafiając 45,6 FG% oraz 37,8 3PT%.
Przejmując na siebie obowiązki kontuzjowanych kolegów, CP3 zaczął grać agresywniej oddając więcej rzutów i częściej poświęcając swoje ciało. Czasami na jego twarzy maluje się wyraźny grymas bólu. Na wierzch wychodzą oznaki przemęczenia. Mimo to zawodnik cały czas znajduje dodatkowe pokłady siły. – Znaleźliśmy się w sytuacji, w której każdy musi dać od siebie więcej – przyznał.
– Staramy się utrzymać naszą dobrą pozycję do czasu aż wszyscy wrócą do gry – kontynuuje. – Czekamy na Austina i Blake’a. Dopiero wtedy zobaczymy jak prezentuje się nasza drużyna – dodał. CP3 potraktował ten okres bardzo poważnie. Doc Rivers zostawił go na parkiecie przez całą drugą połowę intensywnego pojedynku z Boston Celtics, który LAC przegrali po dogrywce.
Podczas Weekendu Gwiazd nie ma mowy o przerwie. Obowiązki związane z pracą unii graczy, spotkania z mediami, przygotowania do meczu gwiazd – to wszystko zabiera Paulowi sporo energii. Dopiero po powrocie do Los Angeles dostanie parę dni odpoczynku przed wznowieniem sezonu. W kolejnych ośmiu meczach drużyna zmierzy się m.in. z San Antonio Spurs, Golden State Warriors i Oklahomą City Thunder. Dla CP3 oznacza to jeszcze więcej pracy.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET