Niewiele brakowało by do nieudanego rozpoczęcia sezonu przez Los Angeles Lakers doszedł fakt kontuzji ich najważniejszego zawodnika. W spotkaniu z Memphis Grizzlies doszło do niefortunnej sytuacji, po której LeBron James padł na parkiet i zaczął zwijać się z bólu.
W połowie drugiej kwarty spotkania rozgrywanego w Staples Center w Los Angeles Desmond Bane przy próbie wjazdu pod kosz, po wypuszczeniu piłki z rąk odbił się od skaczącego do bloku Dwighta Howarda i z impetem wpadł w nogi LeBrona Jamesa. Całe zdarzenie, mimo że przypadkowe mogło zakończyć się naprawdę nieciekawie.
–Pierwszą rzeczą, jaką sobie pomyślałem, było „Nie znowu” – przyznał po meczu James, porównując zaistniałą sytuację z tym, jak nabawił się kontuzji w zeszłym roku. – Oczywiście to było podobne, ale nie identyczne. Facet wpada ci w nogi i nic nie możesz z tym zrobić. Po prostu nie zdążyłem jej stamtąd wyciągnąć. Potem chciałem dać sobie chwilę, żeby upewnić się, że nie jest coraz gorzej. Nie było i mogłem wrócić na boisko– dodał.
Mimo że zobaczyliśmy LBJ’a ponownie na parkiecie zawodnik skarżyć się ma na ból w prawej nodze. Czy to coś poważnego? Wydaje się, że nie, ale występ gwiazdora w spotkaniu z San Antonio Spurs w nocy z wtorku na środę stoi pod znakiem zapytania. – Miejmy nadzieję, że będę już wtedy gotowy – skomentował James.