Phoenix Suns przegrali w czwartym spotkaniu Finałów NBA z Milwaukee Bucks 103:109. Po rozegraniu jednego z najsłabszych meczów w tych Play-offach, Chris Paul na pomeczowej konferencji prasowej posypał głowę popiołem i wziął odpowiedzialność za przegraną swojej drużyny.
Na 3:45 przed końcem czwartej odsłony spotkania Phoenix Suns prowadzili trzema punktami, mieli posiadanie po swojej stronie i Chrisa Paula z piłką w rękach. W każdym innym meczu ten układ byłby niezwykle korzystny i faworyzujący do końcowego triumfu ekipę z Arizony. Jednak tej nocy CP3 nie wydawał się być sobą. Popełniając dwie kolejne straty w końcowych minutach spotkania wyciągnął niejako pomocną dłoń do przeciwników, najpierw niedokładnie podając do Deandre Aytona, a później tracąc równowagę w możliwe, że kluczowej akcji meczu.
– To była moja wina. – powiedział na pomeczowej konferencji Paul, przyznając, że jego ekipa popełniła aż 17 strat. – Sam miałem ich pięć. To było złe podejmowanie decyzji. – dodał. Dla porównania, Milwaukee Bucks jedynie 5-krotnie „oddali” piłkę przeciwnikowi, przez co zanotowali aż o 19 rzutów więcej od przeciwników. To właśnie ta statystyka sprawiła, że pomimo jedynie 40% skuteczności z gry oraz 24% zza łuku, drużyna z Wisconsin ostatecznie wyrównała stan rywalizacji. – Trafili znacznie więcej ważnych rzutów niż my, więc to moja wina. To ja muszę dbać o piłkę. – kontynuował Paul. – Zbyt dobrze pracujemy w obronie, by marnować tak okazje do zdobywania punktów. – dodał rozgrywający.
Po porażce głos zabrał również trener gości – Zmiażdżyły nas własne błędy – zaczął Monty Williams – Kiedy masz przewagę w decydującej kwarcie, jeśli potrafisz utrzymać się przy piłce i wykorzystywać posiadania, to czujesz, że możesz ją dowieźć do końca meczu. Z pewnością przegraliśmy dziś wiele pojedynczych sytuacji z własnej winy. – dodał. Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu czwartej kwarty Phoenix Suns prowadzili nawet 9 punktami, aby ostatecznie dać się dogonić rywalom, którzy przez pierwsze 45 minut gry jedynie 3-krotnie zdołali wyjść na prowadzenie.
– To są Finały. Tu nic nie jest łatwe. Nie da się płynąć od zwycięstwa do zwycięstwa. To jest za wysoka stawka, by ciągle wygrywać. – podsumował dyskusję Cameron Johnson.