LeBron James to zawodnik bardzo wpływowy, mówi się o tym, że często to on decyduje o tym, który gracz ma przyjść do klubu, a który ma się z nim pożegnać. W 2014 roku podjął decyzję, która kolejny raz zmieniła krajobraz NBA, zostawił on, ku uciesze fanów z Ohio, kolegów z Heat i obiecał, że zapewni swojemu rodzinnemu miastu mistrzostwo. Obietnicę spełnił, ale w momencie przenosin zawodnicy Heat byli skonsternowani.
W trakcie programy „All the Smoke” Chris Bosh przeniósł się pamięcią do lata, w którym LeBron James zdecydował się na powrót do Cleveland. Z jego perspektywy nie wyglądało to tak kolorowo, jak przedstawiały to media i narracja utworzona przez samego sprawcę zamieszania. Bosh przyznał, że był, lekko mówiąc, zaskoczony.
– Dowiedziałem się o tym przez wiadomość tekstową, 10 minut później mówiły o tym wszystkie media. Teraz to rozumiem, przedtem nie rozumiałem. Wtedy byłem gotów, aby spróbować z tym zespołem zawalczyć o kolejną wygraną, zwłaszcza, że przegraliśmy w finałach. Chcieliśmy ponownie zbudować drużynę, która zdobędzie tytuł – przyznał Bosh.
– Na początku mocno mnie to uraziło. Sporo o tym rozmawialiśmy, teraz to pojmuję. Uwielbiam rywalizację, kiedy wchodzisz do szatni, a jego krzesło stoi puste, cała reszta wymagała ode mnie i Dwyane’a [Wade’a] rzucania 25 punktów w każdym meczu. Myślałem sobie wtedy „Kurczę, moje kolana tego nie wytrzymają”. Zdaliśmy sobie sprawę, że był to gracz wyjątkowy – kontynuował.
– Byłem smutny. Wszystkim to wyszło na dobre, ale wtedy byłem smutny. Zajęło mi trochę czasu, aby sobie z tym poradzić, to były długie miesiące. Musieliśmy usiąść i szczerze porozmawiać, cieszę się, że udało się to zrobić. To nie było dla nie łatwe – dodał 36-latek.
LBJ, kiedy został niezastrzeżonym wolnym agentem, mógł wybrać dowolny klub, nikt nie mógł mu tego zabronić. Bosh z pewnością zdawał sobie z tego sprawę. Jest jednak czynnik, który mógł sprawić mu sporą przykrość – przywiązanie. Przez lata współpracowali, mieli jasno określony cel, którym była wieloletnia dominacja.
Decyzja LeBrona spowodowała dla Bosha pewne problemy związane z nowym kontraktem, ale ostatecznie otrzymał on propozycję maksymalnego przedłużenia umowy, z której skorzystał. LeBron też raczej nie narzeka, czy to na rachunek bankowy, czy na gablotę z trofeami. Miło wiedzieć, że zawodnicy wszystko sobie wyjaśnili. Jeśli Wade, który był bliżej z Jamesem, potrafił pogodzić się z jego decyzją, to tym bardziej zrobił to Bosh.
Warto jednak pamiętać, że każdy radzi sobie ze stratą na swój sposób. Ta sytuacja jest tego kolejnym przykładem.