Chyba wszyscy fani NBA z całego świata mogli czuć się zaskoczeni, gdy podczas tegorocznego draftu Portland Trail Blazers pozyskali Hansena Yanga. Chiński podkoszowy w większości symulacji znajdował się poza pierwszą rundą, tymczasem ostatecznie został wybrany z numerem 16. Wprawdzie póki co 20-latek jest szerzej nieznany, ale niewykluczone, że ten nowy wysoki organizacji z Oregonu może stać się jednym z największych objawień obecnego rocznika debiutantów.
W swoim rankingu 100 najlepszych kandydatów do NBA CBS Sports umieściło go na 43. miejscu, typując do wyboru w środku lub pod koniec pierwszej rundy. Żadne z głównych mediów zajmujących się tematyką draftu nie umieściło go nawet w czołowej trzydziestce. To, że Hansen Yang został wybrany w pierwszej rundzie już jest zaskoczeniem – a fakt, że miało to miejsce tuż po loterii, może być rozpatrywany w kategoriach szokujących wieści. Dość powiedzieć, że… podczas naboru reprezentant Państwa Środka siedział wśród publiczności, zamiast przebywać z kolegami w tzw. zielonym pokoju.
Czyżby Portland Trail Blazers wiedzieli więcej, niż inni? Niewykluczone, ponieważ wszystko wskazuje na to, że od początku taki był ich plan. Już podczas odbywającego się z zeszłym miesiącu Draft Combine mierzący 216 centymetrów wzrostu Yang przekroczył wszelakie oczekiwania, co doprowadziło do tego, że został wybrany z numerem 16 przez Memphis Grizzlies, a niedługo potem prawa do niego przejęli Blazers, określając swojego nowego podkoszowego mianem „bardzo, bardzo wyjątkowego talentu”.
– Ma wysokiej klasy umiejętności. Jego zdolność do podawania, koszykarskie IQ, gra tyłem do kosza, a także umiejętność wyjścia na obwód – to wszystko robi wrażenie. Wierzymy, że będzie solidnym wykonawcą rzutów wolnych i że będzie w stanie trafiać również rzuty z dystansu. Pod względem defensywnym to bardzo inteligentny zawodnik, który dzięki swoim warunkom fizycznym i boiskowej inteligencji może być naprawdę wszechstronny w grze podkoszowej – chwalił Yanga menedżer PTB, Joe Cronin.
Można się zastanawiać, czy przynajmniej po części decyzja Blazers nie miała na celu zainteresowania ekipą z Oregonu azjatyckiej widowni, ale nie da się też ukryć, że bardzo szybko popularność młodego Chińczyka wzrosła wprost proporcjonalnie do jego pozycji w drafcie. Gdy podczas swojej pierwszej konferencji prasowej został zapytany o zainteresowania poza koszykówką, chłopak nie zastanawiał się nad odpowiedzią, którą kupił chyba wszystkich sympatyków basketu.
– Czasami śpię. A właściwie to cały czas. Lubię grać na PS5. Lubię jeść – szczerze odparł Yang, po czym wybuchnął serdecznym śmiechem.
By zasłużyć na swoją szansę wśród najlepszych, reprezentant Chin niewątpliwie włożył mnóstwo pracy na parkiecie, ale poza nim brzmi jak zwykły chłopak, który po pracy po prostu lubi odpocząć i zrelaksować się tak, jakby był zwykłym „zjadaczem chleba”, a nie koszykarzem, który już za chwilę będzie występował w NBA. Taki na przykład Ace Bailey mógłby się od niego uczyć.
Właściwie jedyną nieścisłością w toku rozumowania Cronina i spółki może być to, po co Blazers nowy młody środkowy, skoro już w zeszłym roku z „siódemką” sięgnęli po niewiele niższego Donovana Clingana. Kwestią otwartą pozostaje czy i jak obaj zawodnicy będą w stanie się uzupełniać na parkiecie, ale nie da się ukryć, że entuzjazm w Portland rozbudzają porównania nowego zawodnika do byłego MVP ligi, samego Nikoli Jokicia.
Na tę chwilę to porównanie jest zdecydowanie na wyrost, ale w przyszłości – kto wie? Młody center już od dwóch lat był wyróżniającym się zawodnikiem ligi chińskiej. W swoich obu sezonach był wybierany do tamtejszego Meczu Gwiazd, zaś w 2024 wybrano go najlepszym defensorem w lidze. Minione rozgrywki? W trykocie Qingdao Eagles notował średnio 16,6 punktu, 10,5 zbiórki, 3 asysty, 1 przechwyt oraz 2,6 bloku na mecz, przy skuteczności z gry wynoszącej 58,6% (w tym 33,3% z dystansu). Chłopak swoje potrafi, a ledwo skończył 20 lat.
– Od razu widać, że był dobrze prowadzony. Wiele rzeczy, których zazwyczaj muszę uczyć młodych zawodników jako trener, on już potrafi. Był uczony we właściwy sposób, więc jestem naprawdę podekscytowany współpracą z nim. To będzie świetna przygoda – powiedział trener Blazers, Chauncey Billups.
Można powiedzieć, że to „tylko” liga chińska, której daleko od NBA, ale czy popularny Joker jako 19-latek był o wiele lepszy? Wydaje się, że nie, przynajmniej pod względem czysto statystycznym. Reprezentując barwy Mega Basket notował średnio 16,5 punktu, 9,7 zbiórki, 3,2 asysty, 1,4 przechwytu i 1 blok, co stanowi porównywalny rezultat. Nie wspominając już o niesławnym wyborze w drafcie podczas reklamy Taco Bell. Co było potem – wszyscy wiemy.
Przy swoich gabarytach i wynoszącej 221 centymetrów rozpiętości ramion Hansen już teraz prezentuje świetne warunki fizyczne w porównaniu do innych środkowych w lidze. To, co najbardziej zaimponowało skautom NBA, to intrygujący zestaw umiejętności 20-latka, który pokazał przebłyski znakomitej pracy nóg, przeglądu pola i umiejętności kreowania gry. Wciąż jednak pojawiają się pytania, czy w zupełnie nowych rozgrywkach będzie w stanie przystosować się do tempa i fizyczności, z czym większość jego rodaków (Yi Jianlian, Mengke Bateer) miewała problemy. W Oregonie wydają się wiedzieć, co robią, ponieważ obserwowali tego zawodnika już od dwóch lat.
– To on był naszym celem – ale pytanie brzmiało, jak daleko możemy się cofnąć, żeby i tak go zdobyć? Udało nam się to świetnie; poszliśmy o pięć miejsc w dół, a i tak wybraliśmy zawodnika, którego chcieliśmy – skomentował Cronin.
W tej chwili w składzie Blazers znajduje się trzech środkowych – Yang, wspomniany Clingan i doświadczony DeAndre Ayton. Wydaje się, że póki co Chińczyk nie wygra rywalizacji z bardziej ogranymi na tym poziomie kolegami i będzie dostawał szanse głównie w G-League, ale przy odpowiednim rozwoju może stać się jednym z najbardziej intrygujących zawodników tego rocznika. Czy rzeczywiście rozwinie się na tyle, by można było mówić o „chińskim Jokiciu” albo chociaż „nowym Yao Mingu”? Czas pokaże. Jedno wiadomo na pewno – to skromny facet, który – w przeciwieństwie do niektórych – cieszy się z tego, gdzie jest i to mu wystarczy.
– Myślę, że nazywanie mnie „Baby Jokerem” lub porównania do Yao to wielki zaszczyt. Po prostu staram się uczyć od wszystkich, od każdego dobrego zawodnika, i codziennie poprawiać swoje umiejętności – powiedział.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!