Gdy jesteś Michaelem Jordanem, sam ustalasz warunki i absolutnie na nic nie musisz się godzić. W tym przypadku jednak mówimy o naprawdę ogromnych pieniądzach. Jego agent podzielił się interesującą historią o tym, jak MJ nie chciał stu milionów dolarów za dwie godziny swojego czasu.
Według Forbesa, majątek Michaela Jordana wycenia się na 2,1 miliarda dolarów. Gdy masz taki komfort, możesz odrzucać naprawdę lukratywne oferty. Jednak w przypadku Jordana chodzi o coś więcej – o markę, którą się stal. Dlatego czasami nie może godzić się na coś, co kompletnie nie pasuje do jego profilu i mogłoby zaszkodzić jego wizerunkowi, a ten odpowiada m.in. za sprzedaż Jordan Brand.
– Trzy lata temu załatwiłem mu umowę na 100 milionów dolarów – zaczyna David Falk, wieloletni agent MJ-a. – Jedyne co musiał zrobić, bez udzielania praw do wykorzystania wizerunku, to usiąść na dwie godziny i ogłosić podpisanie tej umowy. Odrzucił to. […] Odniósł taki sukces, że może robić co tylko chce. Zawsze to w nim podziwiałem. Bardzo ostrożnie wybiera projekty, w które chce być zaangażowany – dodaje.
Gdy dorobił się tyle, że zabezpieczył życie swoje i swojej rodziny, Jordan nigdy już nie traktował pieniędzy jako absolutnego priorytetu, dlatego pozwalał sobie na funkcjonowanie, które dla innych jest absolutnie nie do pomyślenia. Warto przypomnieć, że pieniądze z kontraktu, jaki podpisał z Washington Wizards trafiły do rodzin dotkniętych atakiem na World Trade Center 11 września 2001 roku. Natomiast wszelkie wizerunkowe zyski z dokumentu “Ostatni taniec” również zostaną przekazane na cele charytatywne.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET