Brooklyn Nets szukają sposobności, by nieco przesunąć się w górę zbliżającego się draftu – informuje dziennikarz „The New York Post” Brian Lewis. Pomóc im w tym mają tegoroczne wybory draftu, których mają pięć oraz oddanie Camerona Johnsona. Jeśli Nets chcą realnie zawalczyć o drugi wybór tegorocznego draftu, będą musieli dogadać się z San Antonio Spurs.
Jeszcze przed loterią draftu Brooklyn Nets mogli marzyć o tym, że dostaną pierwszy wybór w drafcie i będą mogli wybrać z nim Coopera Flagga. Ostatecznie jednak wylądowali na 8. miejscu i stało się jasne, że nie będą w stanie wybrać gracza, wokół którego najprawdopodobniej przebudowywaliby skład w najbliższych latach. Zamiast tego szansę tę dostaną prawdopodobnie Dallas Mavericks – o ile zdecydują się na wybranie Flagga.
Mimo stosunkowo niskiej pozycji, władze Nets wciąż liczą, że uda się im przeprowadzić takie wymiany, które ostatecznie dadzą im 2. wybór w tegorocznym drafcie. – W NBA panuje przekonanie, że Nets mogą spróbować pozyskać drugi wybór draftu, jeśli zbiorą swoje wybory i opakują je Cameronem Johnsonem, chodzi o wybory pod koniec pierwszej rundy i te z kolejnych lat – przekazał Brian Lewis z „The New York Post”.
Aktualnie Nets mają 8., 19., 26., i 27. wybór pierwszej rundy tegorocznego draftu oraz 36. wybór w drugiej rundzie. Jeśli Nets będą zdeterminowani, będą musieli dogadać się z San Antonio Spurs, którzy aktualnie mają drugi wybór naboru. Eksperci przewidują, że tegorocznym drugim zawodnikiem wybranym w drafcie będzie obrońca Dylan Harper z Uniwersytetu Rutgers.
Johnson to jeden z najważniejszych i najbardziej wartościowych graczy Nets. W ostatnim sezonie regularnym osiągał średnio 18,8 punktu, 4,3 zbiórki i 3,4 asysty. Trafiał 47,5 proc. rzutów z gry i 39 proc. zza łuku.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!