Członek Hall of Fame Charles Barkley przyznał w udzielonym niedawno wywiadzie, że LeBron James dołączył do Los Angeles Lakers z innych powodów niż sportowe.
W rozmowie z dziennikarzem Sports Illustrated, Barkley powiedział, że Lakers są dalecy od wygranie mistrzostwa w sezonie 2018/19: – Miałem nadzieję, że James zostanie w Cleveland. Patrzę na wybranie Los Angeles jako decyzję stricte biznesową. Jest w końcowej fazie swojej kariery i chce dostać coś od życia. Codziennie, zamiast śniegu będzie jeździł obok słonecznych plaż. Lakers nie są zespołem z czołówki. To ekipa na piątą lub szóstą pozycję w konferencji.
To czy zostając w Cavaliers, James miałby większe szanse na wygranie mistrzostwa jest sprawą dość sporną. Miałby on co prawda otwartą drogę do finału, ale tam znów musiałby zmierzyć się z Golden State Warriors, z którymi wygrał zaledwie jedno spotkanie w przeciągu ostatnich dwóch starć finałowych. Cavs nie mieli również wielu możliwości na ulepszenie rotacji.
Jednak James sam przyznaje, że Lakers nie są drużyną gotową odnosić sukcesy już w tym momencie. LBJ powiedział, że podpisał z Lakers zamiast z Houston czy Filadelfią, ponieważ chce pomóc zasłużonemu klubowi wrócić na szczyt. Wydaje się, że powrót może zająć nawet kilka sezonów. Lakers maja w swoim składzie kilku młodych i utalentowanych zawodników. W lecie zakontraktowali również Rajona Rondo, Lance’a Stephensona, JaVale’a McGee oraz Michaela Beasley’a, ale to jednak za mało, aby pokonać Warriors.
Zatem ruch Jamesa będziemy mogli sprawiedliwie ocenić dopiero za dwa lub trzy sezony. Na ten moment jest on pewnie skupiony na kontraktach reklamowych i rzeczach niezwiązanych mocno z koszykówką. Jeśli jednak Lakers okażą się zespołem gotowym do wygrywania już teraz, może się okazać, że nastawienie Jamesa szybko się zmieni.