Gdy w piątek Memphis Grizzlies ogłosili zwolnienie trenera Taylora Jenkinsa, chyba nie było nikogo, kto nie czułby zaskoczenia. Wprawdzie tu i ówdzie można było usłyszeć, ze czas szkoleniowca w Tennessee dobiega końca, to jednak decyzja o pożegnaniu się z nim na dziewięć meczów przed końcem sezonu regularnego, gdy drużyna wciąż znajduje się w czołowej piątce Konferencji Zachodniej, było co najmniej szokujące. Wciąż mamy więcej pytań niż odpowiedzi, lecz cała sprawa powoli zaczyna się rozjaśniać.
Jakby nie patrzeć, świeżo zwolnionemu trenerowi nie da się odmówić zasług. Taylor Jenkins dokonał niesamowitych rzeczy, prowadząc Memphis Grizzlies do dwóch sezonów z liczbą ponad 50 zwycięstw i był na dobrej drodze do zaliczenia czwartego awansu do fazy play-off w ciągu ostatnich pięciu lat. Z bilansem 44-29 drużyna zajmuje czwarte miejsce na zachodzie ex aequo z Los Angeles Lakers, walcząc o przewagę własnego parkietu w potencjalnej pierwszej rundzie. Przynajmniej, o ile zatrudniony jako tymczasowy szkoleniowiec Fin Tuomas Iisalo nic nie zepsuje.
– To naprawdę szokujące i dziwne, że Taylor został zwolniony na tak późnym etapie sezonu, zwłaszcza biorąc pod uwagę, gdzie znajduje się drużyna. Po prostu nie mogę tego pojąć. Musiało się zdarzyć coś, o czym nie mamy pojęcia. Na pewno nie zabraknie chętnych na jego usługi – skomentował na gorąco Michael Malone. Trener Denver Nuggets doskonale wie, co musi czuć jego kolega po fachu, ponieważ sam już w swoim drugim sezonie został zwolniony bez pardonu przez Sacramento Kings. Później jednak ugruntował swoją pozycję jako jeden z najlepszych w lidze.
Wracając jednak do Memphis, pierwsze widoczne objawy tego, że coś może być nie tak zaczęły się pojawiać raptem kilka dni temu. Jak pisał w tym miejscu Krzysiek, podczas meczu pomiędzy Grizzlies a Utah Jazz doszło do sprzeczki na ławce rezerwowych, w której główny udział brali Desmond Bane i Santi Aldama. Wtedy nie wiadomo było jeszcze, o co poszło, ale nie świadczyło to najlepiej o atmosferze w drużynie.
Raport opublikowany jakiś czas później przez Sama Amicka, Freda Katza i Joego Vardona z The Athletic ujawnił więcej szczegółów dotyczących tamtego incydentu. Według ligowego źródła, które było bezpośrednim świadkiem zajścia, konfrontacja wyniknęła z nieporozumienia dotyczącego zaangażowania w grę obronną.
– Zamierzasz, k***a, kogoś kryć? – krzyknął w stronę swojego kolegi wyraźnie sfrustrowany Bane.
– Pi****l się – odparł Aldama.
– Nie, to ty się pi****l. Staraj się bardziej – równie kulturalnie zripostował obrońca Grizzlies, popychając Hiszpana w kierunku ławki, co doprowadziło do eskalacji sytuacji. Tyle dobrze, że ich drużyna zdołała zwyciężyć w tym meczu.
Nawet jednak to w konsekwencji nie ocaliło Jenkinsa przed bezrobociem. Menedżer Grizzlies, Zach Kleiman w swoim oświadczeniu pisał, że taka decyzja została podjęta w najlepszym interesie zespołu i podjął taką decyzję bez konsultacji z koszykarzami. Mogło tak być, ponieważ w ich reakcjach można dopatrzyć się znamion szoku, a przynajmniej zaskoczenia.
Na przykład największa gwiazda ekipy z Memphis, Ja Morant, który w swojej dotychczasowej karierze miał tylko jednego trenera, o wszystkim dowiedział się… leżąc w łóżku i w pierwszej chwili pomyślał, że znów ktoś pisze niepochlebne informacje o nim samym. W podobnym tonie wypowiadali się też Bane i Jaren Jackson Jr. Najciekawiej prezentuje się z kolei wypowiedź GG Jacksona, którego poinformowali zaniepokojeni znajomi. Skrzydłowy Grizzlies akurat szczotkował zęby i w pierwszej chwili pomyślał, że to żart w stylu tych prezentowanych na portalu X przez NBA Centel.
Czy można wierzyć tym wypowiedziom? Niewykluczone, lecz według najnowszych informacji pierwszy z wymienionych miał być niezadowolony z nowego systemu ofensywnego drużyny, opierającego się bardziej na grę bez piłki, stały ruch i szybkie kontry zamiast zasłon, które rozgrywający lubił wykorzystywać. To akurat niekoniecznie jednak wina byłego już trenera.
– To nie był system Taylora Jenkinsa. To nie był nawet jego sztab. Decyzje, by zatrudnić Iisalo czy Noaha Laroche’a, którzy maczali palce w tej ofensywie, były podjęte latem bezpośrednio przez zarząd. Niestety, tym samym przeszli od bycia w środku stawki pod względem gry pick’n’roll w lidze, która jest nastawiona na tyn styl, do ostatniego miejsca w klasyfikacji. I to z wyraźną przewagą – zasugerował Tim MacMahon.
Presję dodatkowo zwiększył spadek formy pod koniec sezonu, gdy drużyna przegrała aż 13 z ostatnich 22 meczach. Poza tym przeprowadzona bez konsultacji z Jenkinsem przywołana wyżej reorganizacja sztabu pokazała, że trener wydawał się tracić wsparcie zarządu, co ostatecznie doprowadziło do jego zwolnienia. Niewykluczone, że Ja wkrótce pójdzie w jego ślady.
– Dla mnie kolejne pytanie brzmi: „Ok, naprawdę w pełni angażujecie się w ten styl gry, który w zasadzie nie uwzględnia Ja Moranta. Czy ma sens kontynuowanie budowy tej drużyny i tego składu wokół niego, jeśli tak się dzieje?” – retorycznie kontynuował MacMahon.
Frustracja 25-letniego koszykarza miała zresztą narastać już od ubiegłego roku, gdy pracę stracił pełniący rolę jednego z asystentów trenera, Blake Ahearn. Panowie byli ze sobą blisko, a decyzja o zwolnieniu 40-letniego szkoleniowca również miała zostać podjęta bezpośrednio przez zarząd, bez konsultacji z Jenkinsem.
Mimo, że Morant sprawiał wrażenie, że udziela pełnego wsparcia swojemu – do niedawna – pryncypałowi, pogłoski o jego problemie pojawiały się przez niemal cały sezon. – W niektóre dni wyglądał na w pełni gotowego do gry, a w inne, jakby chciał być jak najdalej stąd… nienawidzi tego systemu ofensywnego – poinformowało The Athletic jedno ze źródeł.
Być może miarka się przebrała. Jak doniósł w swoim raporcie DaMichael Cole z Memphis Commercial Appeal, Ja miał zostać wprost zmuszony do gry w rozgrywanym 5 marca meczu z Oklahoma City Thunder, mimo że nie był w pełni zdrowy. Wprawdzie wystąpił w pięciu kolejnych spotkaniach ligowych, ale sześć następnych był już zmuszony opuścić, co było wielką stratą dla drużyny. Tuż przed kontuzją 25-latek był w świetnej formie, a jego statystyki z ostatnich kilku występów (31,3 punktu, 7,6 zbiórki i 4 asysty) w większości aspektów przewyższały te z całego sezonu (22,3 punktu, 4,1 zbiórki i 7,4 asysty na mecz).
Najciekawszy w tej sytuacji jest fakt, że zanim Jenkins został zwolniony, powoli zaczął wprowadzać ponownie do systemu gry zagrania preferowane przez swojego gwiazdora. Niestety, jego następca to jeden z głównych piewców nowej ofensywy, co sugeruje, że w Memphis nie zamierzają ułatwiać życia nawet samemu Morantowi. Problem jest na tyle poważny, że pojawiły się nawet pogłoski stawiające przyszłość rozgrywającego w zespole pod znakiem zapytania.
Najważniejszym pytaniem pozostaje więc czy tymczasowy trener Grizzlies zdecyduje się na zmiany w systemie gry, by zadowolić jednego zawodnika, czy raczej nie ulegnie kultowi jednostki, ryzykując jego odejście? Zdolność Moranta do utrzymania zdrowia i powrotu do formy, w której jest jednym z najlepszych graczy w całej NBA pozostaje kluczowa, szczególnie w kontekście tego, jak drużyna będzie przechodzić przez ten okres zmian. Tymczasem decyzje podejmowane przez zarząd mogą mieć ostateczny wpływ na to, czy Ja pozostanie wierny Memphis, czy też zacznie rozważać zmianę otoczenia.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!