Niepokojące rzeczy dzieją się w ostatnich miesiącach w Sacramento. Klub, który wymienił Tyrese’a Haliburtona i De’Aarona Foxa poszukuje rzekomo solidnego rozgrywającego, choć w obecnym składzie ma ich już aż nadmiar. Przyszłość m.in. Domantasa Sabonisa stoi pod znakiem zapytania, a teraz dodatkowo od regularnej gry odsunięty został Malik Monk, który jeszcze w poprzednich rozgrywkach zdobywał ponad 17 punktów na mecz.
Już przed sezonem jasne było, że rotacja Sacramento Kings może w pewnym momencie przysporzyć komuś sporo kłopotów. Pierwszą ofiarą decyzji kadrowych był Dennis Schroder, który stracił miejsce w wyjściowej piątce kosztem Russella Westbrooka. Nieco gorzej skończył w ostatnich dniach Malik Monk.
Jeszcze w poprzednim sezonie obrońca zdobywał średnio 17,2 punktu, 3,8 zbiórki oraz 5,6 asysty, notując rekord kariery w każdej z tych kategorii. Trafiał wówczas 43,9% wszystkich rzutów z gry, w tym jednak przeciętne 32,5% zza łuku. W bieżących rozgrywkach zza łuku radzi sobie jednak zdecydowanie lepiej, wykorzystując 41,1% prób z dystansu.
Nie przekonało to jednak trenera Douga Christie. W rozmowie z The Sacramento Bee jeszcze przed zwycięskim spotkaniem z Houston Rockets 27-latek podzielił się swoimi przemyśleniami na temat obecnej sytuacji.
— [Trener] powiedział mi po prostu, że próbuje czegoś nowego. To w sumie wszystko. Odpowiedziałem „Okej, będę gotowy, kiedy tylko padnie moje imię” — skomentował sytuację zawodnik.
Zawodnik nie ukrywa swojego zaskoczenia, choć próbuje podejść do całej sytuacji profesjonalnie. Zapytany o to, czy był zaskoczony decyzją szkoleniowca, odpowiedział jednak wprost:
— Na tysiąc procent. To nie jest jednak moja rola, żeby zastanawiać się, dlaczego nie gram. Zawsze stawiam drużynę ponad sobą, więc moim zadaniem jest po prostu być gotowym, kiedy padnie moje nazwisko.
Monk spędził niespełna 27 minut na parkiecie w meczu przeciwko Minnesota Timberwolves, po czym nie został wystawiony do gry w obu starciach z Portland Trail Blazers. Z Rockets również miał nie zabrać, ale musiał zastąpić na pięć minut Keona Ellisa, który podpadł Christie’emu.
— Jestem w lidze wystarczająco długo, by nie brać takich rzeczy do siebie. Każdy wie, że chcę być na parkiecie, szczególnie przed kibicami w Sacramento, ale nie ma nic, co mogę z tym teraz zrobić — podsumował Monk.
Sacramento Kings są obecnie najgorszym zespołem Konferencji Zachodniej z bilansem 7-22. Ekipa ze stolicy Kalifornii przegrała 9 z 11 ostatnich spotkań.
— Mamy wiele wyzwań. Nie możesz wystawić wszystkich, taka jest po prostu natura tych rzeczy. […] Jeżeli ktoś nie gra dobrze, to jest spora szansa, że wystąpi ktoś inny. Jeżeli ktoś nie występuje na miarę naszych standardów rywalizacji oraz wszystkich rzeczy, które cenimy, to oczywiście jest wielka szansa, że wypadną z gry — opisał sytuację Monka trener Christie.










