Minionej nocy Boston Celtics po raz kolejny zamknęli usta wszystkim krytykom. Obrońcom tytułu mistrzowskiego wychodziło niemal wszystko, przez co gracze New York Knicks mogli przyglądać się jedynie, jak ich rywale niemal ustanawiają nowy rekord rzutów za trzy trafionych w jednym meczu. C’s zabrakło jednak zaledwie jednej trójki, choć na jej zdobycie mieli aż osiem minut.
Powiedzieć, że Boston Celtics rozpoczęli nowy sezon NBA z wysokiego „C”, to jak nie powiedzieć nic. Podopieczni Joe Mazzulli nie pozostawili żadnych wątpliwości co do tego, kto był minionej nocy lepiej dysponowanym zespołem. New York Knicks od samego początku musieli gonić wynik, a ich strata momentami sięgała ponad 30 „oczek”.
Fantastycznie dysponowany był tej nocy Jayson Tatum, który popisał się double-double w postaci 37 punktów i 10 asyst. Skrzydłowy C’s trafił aż osiem z 11 prób za trzy i walnie przyczynił się do tego, co mogło okazać się nowym historycznym rekordem NBA.
Na początku czwartej kwarty, kiedy to gracze Bostonu cieszyli się wyjątkowo komfortowym prowadzeniem, zza łuku po podaniu Paytona Pritcharda trafił Al Horford. Była to już 29. trójka gospodarzy tej nocy i tym samym Celtics wyrównali dotychczasowy rekord trafień zza łuku, który w 2020 roku ustanowili Milwaukee Bucks.
Celtics mieli jeszcze dziewięć minut, by ustanowić nowy rekord i stać się samodzielnym liderem tej klasyfikacji. Potrzebowali do tego zaledwie jednego trafienia za trzy. Wówczas jednak piekielnie skuteczna jak dotąd broń stała się ich słabością. Zaczęło się od pudła Jaylena Browna, następnie drogi do kosza nie odnalazł Xavier Tillman. Próbowali jeszcze Payton Pritchard, Sam Hauser, a nawet Jordan Walsh, ale żaden z nich nie zdołał posłać piłki przez obręcz.
Celtics spudłowali ostatecznie 13 rzutów za trzy z rzędu i tym samym zmarnowali doskonałą okazję na ustanowienie nowego rekordu NBA. Ich dyspozycja minionej nocy to niemniej poważne ostrzeżenie dla reszty ligi. Obrońcy tytułu są w wybornej dyspozycji i każdy inny rezultat niż drugie mistrzostwo z rzędu będzie dla nich sporym rozczarowaniem.
Kolejną ekipą, która może stać się „ofiarami” Celtów, będą Washington Wizards. Następnie Boston zmierzy się z również dużo niżej notowanymi Detroit Pistons. Kolejny poważny sprawdzian czeka ich w nocy z 28 na 29 października, kiedy to zmierzą się z Milwaukee Bucks.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.