Ekipa z Bostonu ograła poprzedniej nocy Miami Heat na własnym parkiecie i jest teraz drużyną z największą liczbą zwycięstw we wschodniej konferencji. Jeśli Cleveland Cavaliers, którzy mają jedną porażkę mniej, nie sprostają kolejnej nocy San Antonio Spurs, ekipa z Bostonu wskoczy na pierwszą pozycję.
Ta pogoń za mistrzami trwa od dłuższego czasu. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Boston Celtics mają relatywnie łatwy terminarz aż do końca rozgrywek. Z kolei Cleveland Cavaliers czekają jeszcze bardzo trudne pojedynki z San Antonio Spurs, Celtics, Atlantą Hawks, Miami Heat i Toronto Raptors. Zatem przed nimi mecze z drużynami, które za kilka tygodni przystąpią do fazy play-offs. Podopieczni Brada Stevensa mają szansę, by wykorzystać okoliczności i zapewnić sobie przewagę parkietu w ewentualnym finale konferencji.
Rozstrzygające może okazać się starcie 5 kwietnia, gdy zespoły zmierzą się w TD Garden. Dla Cavs będzie to drugi mecz w back-to-back. Postawiono jednak interesujące pytanie – czy jeśli Celtics odbiorą mistrzom pierwsze miejsce w tabeli, będą najgorszą „jedynką” w historii? Pytanie jest stawiane w kontekście bilansu sezonu i bilansu w walce z Cavs, Wizards i Raptors, a nie tego, co C’s prezentują na parkiecie. Czołówka wschodu jest w tym sezonie bardzo konkurencyjna, choć nie może się równać z czołówką drugiej strony mapy.
Prognozy wskazują na to, że Celtics wygrają około 53 meczów sezonu. Mają bilans 4-7 przeciwko trzem ekipom z TOP 4 wschodniej konferencji. Według wyliczeń TheScore – odkąd NBA poszerzono do 10 zespołów w sezonie 1966/1967, tylko siedem razy najlepsza ekipa wschodu zatrzymywała się maksymalnie na 54 zwycięstwach. Tylko jedna wygrała potem tytuł. Byli to Celtics w sezonie 1975/1976. Co więcej, jeśli porównamy C’s z tego sezonu do pozostałych 50 ekip, które w ostatnich 50 latach kończyły rywalizację na pierwszym miejscu w tabeli, to zespół Brada Stevensa będzie na 46 miejscu pod kątem procentu zwycięstw.
Co to oznacza? W zasadzie nic konkretnego, ale czy Celtics są w tym sezonie gotowi do walki o mistrzostwo? Na pewno są niezwykle groźną drużyną, która była przedstawiana jako największy zagrożenie dla Cavaliers obok Toronto Raptors. Niemniej, gdyby zakończyli bieżące rozgrywki z mistrzostwem, byłby to bez wątpienia spory szok. Ale zespół z Bostonu nie patrzy wstecz i nie przejmuje się tym, co mówi historia. Wykorzystali wszystkie problemy, z jakimi mierzyli się w tym sezonie mistrzowie i są na dobrej drodze, by odebrać im prowadzenie.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET