Jeżeli Miami Heat nie uda się ściągnąć do siebie Damiana Lillarda, to faworytem do jego pozyskania będą Boston Celtics. Tak przynajmniej uważają bukmacherzy. Celtowie byli wcześniej wymieniani jako jeden z zainteresowanych klubów, a lider zespołu Jayson Tatum miał namawiać Lillarda, aby dołączył do bostońskiej drużyny. Co w takim razie Celtics musieliby oddać?
Te osoby, które mają dość sagi transferowej z udziałem Damiana Lillarda, kolejny dzień muszą żyć nadzieją, że to się zaraz skończy. Rozmowy między Portland Trail Blazers a innymi klubami NBA chyba rzeczywiście nabrały jednak większego tempa, bo w ostatnich dniach pojawia się coraz więcej informacji w tej sprawie. Według mediów faworytem do pozyskania Lillarda są w tej chwili Toronto Raptors, natomiast według bukmacherów, jeśli Dame nie trafi do Miami Heat, to faworytem będą jednak Boston Celtics.
O zainteresowaniu Celtów mówiło się jakiś czas temu, choć teraz temat przycichł. Wcześniej dzwonić do Lillarda miał nawet Jayson Tatum, który starał się namówić 33-latka, aby otworzył się na transfer do Bostonu. Nie wiadomo jednak, co z tego wyszło. Według ostatnich doniesień rozgrywający Blazers wciąż najmocniej chce grać dla Heat i nie słychać w tej sprawie żadnych nowych doniesień, dlatego trudno stwierdzić, czy powiększył on swoją listę preferowanych kierunków i czy rzeczywiście otworzył się na Boston.
Z drugiej jednak strony można założyć, że Lillard nie miałby chyba nic przeciwko, żeby trafić po prostu do mocnego klubu, który jest jednym z kandydatów do walki o tytuł, a takim zespołem niewątpliwie są Celtics, którzy w 2022 roku zagrali w wielkim finale, a w minionym sezonie odpadli w siódmym meczu finałów konferencji. Pozostaje więc tak naprawdę pytanie, co tak w zasadzie Celtowie musieliby oddać w ewentualnym transferze i czy jest on w ogóle możliwy z punktu widzenia przepisów finansowych.
O czym należałoby pamiętać?
- Lillard za przyszły sezon zarobi 45.6 miliona dolarów, co oznacza, że oferta Celtics musi składać się z zawodników zarabiających łącznie nieco ponad 41 milionów. Dzięki temu taki transfer będzie zgodny z ligowymi przepisami.
- Wymieniony zostać nie może Jaylen Brown, który w lipcu porozumiał się z Celtics w sprawie tzw. supermaxa i zgodnie z przepisami nie może zostać wytransferowany przez rok od momentu podpisu, czyli aż do 26 lipca 2024 roku.
- Celtics na pewno nie zgodzą się natomiast na wymianę Tatuma. Dodatkowo ani Celtics nie będą chcieli raczej włączać do transferu Kristapsa Porzingisa, ani też Blazers raczej nie będą naciskać w sprawie Łotysza, dlatego i jego można uznać za „bezpiecznego”.
- W związku z tym Bostończycy w razie ewentualnego transferu mogą próbować zbudować paczkę transferową z takich zawodników jak Malcolm Brogdon (22.5 miliona dolarów), Derrick White (17.6 miliona), Robert Williams III (11.5 miliona) czy Al Horford (10 milionów).
- Kwestię finansową załatwiają więc już tylko Brogdon i White, których Celtics wymieniliby tym samym na rozgrywającego z poziomu all-star. Mogą też Bostończycy próbować zatrzymać White’a, a zamiast tego do Brogdona dołączyć Williamsa III i kilku innych mniej zarabiających graczy.
- Wszystko rozbić się może o brak ciekawych młodych zawodników w składzie Celtics, bo za takich nie można uznać już ani 25-letniego Paytona Pritcharda (bo nie jest już taki młody), ani też 19-letniego Jordana Walsha (bo wybory z drugiej rundy draftu nie są aż tak ciekawe).
- Celtowie do transferu mogą dorzucić także wybory w drafcie. Do dyspozycji mają swoje wybory w pierwszej rundzie naborów w 2024, 2025, 2026, 2027 oraz 2029 roku, jak również chroniony w top4 wybór w pierwszej rundzie przyszłorocznego draftu od Golden State Warriors.
Wydaje się więc, że oferta Celtów wcale nie jest przesadnie satysfakcjonująca dla Blazers, chyba że do transferu udałoby się włączyć jeszcze jeden zespół, który zapewniłby Blazers młode talenty, przejmując za to zawodników bostońskiej drużyny. Dodatkowo po takim transferze mocno uszczupliłaby się głębia składu Celtics, którzy na dodatek mieliby wtedy bardzo mały margines ruchu pod drugim progiem apron, a może nawet musieliby ten próg przekroczyć, czym naraziliby się na większy podatek i spore utrudnienia w budowie składu.
Trzeba to wziąć pod uwagę, tym bardziej że od sezonu 2024-25 w życie wejdzie maksymalne przedłużenie kontraktu Browna, który zarobi wtedy prawie 50 milionów dolarów. Z kolei Lillard za sezon 2024-25 zainkasuje niemal 49 milionów , a potem w rozgrywkach 2025-26 — kiedy zarobki Browna skoczą do 53 milionów, a w życie wejdzie najprawdopodobniej supermax Tatuma — za sprawą swojego przedłużenia Dame zarobi już około 58 milionów. Mogłoby się wtedy okazać, że Celtics tylko trzem graczom płacić będą około 150 milionów!
Dodatkowo w Bostonie w ostatnich latach nie mają zbyt dobrych wspomnień, jeśli chodzi o ściąganie rozgrywających. Najpierw fiasko z Kyrie Irvingiem, potem nieudana przygoda Kemby Walkera, no i teraz ewentualnie transfer po 33-letniego Lillarda. Muszą więc w Bostonie odpowiedzieć sobie, czy Dame to rzeczywiście jest to, czego potrzebują, a jeśli odpowiedź jest twierdząca, to czy Tatum będzie w stanie przekonać Lillarda do gry w bostońskich barwach, skoro cały czas słychać, że jego jedynym preferowanym kierunkiem jest Miami.
Po więcej treści o Bostonie zaobserwuj mnie na twitterze –> @Timi_093
Dołącz też do polskiej społeczności kibiców Celtics –> grupa na Facebooku