Wygrana w pierwszej, historycznej edycji nowego turnieju NBA była dla Los Angeles Lakers świetnym momentem, ale nie da się ukryć, że kibice ekipy z L.A. chcieliby sukcesów swojej drużyny także w fazie play-off. Na razie jednak Lakers nie do końca wyglądają jak zespół, który będzie w stanie włączyć się do walki o mistrzostwo. Podopieczni trenera Darvina Hama przegrali pięć z ostatnich sześciu meczów i z bilansem 16-15 zajmują w tej chwili dopiero 9. miejsce w tabeli konferencji zachodniej.
Tak naprawdę od tygodni Lakers są też wplątywani (jak co roku zresztą) w wiele plotek transferowych. Byli łączeni m.in. z Zachiem LaVine’em, a ostatnio pojawiły się informacje, że na ich celowniku znalazł się ponoć Dejounte Murray. W środę trochę więcej informacji w sprawie planów LAL przekazał Adrian Wojnarowski, który w ramach cotygodniowego „Q&A” na portalu Threads stwierdził, że Lakers mają już jasno określone priorytety: chcą szukać zawodników szybkich i atletycznych.
Kalifornijska drużyna ma czas do 8 lutego przyszłego roku, aby wykonać jakieś ruchy, gdyż to wtedy przypada w tym sezonie ostatni dzień transferów. Na razie trener Ham stara się wyciągnąć maksimum ze swoich graczy poprzez zmiany w rotacji, ale nie przynosi to pożądanych efektów. W pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia klub z Miasta Aniołów przegrał starcie z Boston Celtics przed własną publicznością. Była to już 15. porażka Lakers w trwających rozgrywkach, przez co ich sytuacja na Zachodzie się komplikuje.
Na ewentualne transfery naciska zdaje się również LeBron James, który miał w tym sezonie grać mniej, a spędza na parkiecie średnio ponad 34 minuty na mecz. Skrzydłowy w tym tygodniu będzie świętował swoje 39. urodziny. Jeśli wyniki Lakers dalej nie będą więc zadowalające, to można spodziewać się reakcji ze strony władz klubu, które w ubiegłym sezonie udowodniły już, że potrafią bardzo sprawnie poruszać się na rynku transferowym i wykonać takie ruchy, które przyniosą natychmiastową poprawę.