To wyjątkowo trudne zadanie. Cleveland Cavaliers dwie pierwsze rundy play-offów NBA zakończyli sweepem. W Ohio i w Toronto zapomnieli już o serii pomiędzy drużynami, tymczasem Boston Celtics i Washington Wizards mają przed sobą mecz numer siedem. Jak Cavs radzą sobie z koniecznością tak długiego wyczekiwania na kolejnego rywala?
– Bardzo brakuje nam gry – mówił Kyrie Irving. Długa przerwa zawsze jest niebezpieczna, bo może wybić drużynę z rytmu. Obserwowaliśmy to na przykładzie Golden State Warriors w ich pierwszym meczu serii przeciwko San Antonio Spurs. Zespół potrzebował niemal trzech kwart, by w końcu odzyskać rytm i pokonać rywala. Ciężko jest stworzyć podobne warunki rywalizacji na treningach, bo po pierwsze trener nie chce ryzykować zdrowiem swoich graczy, a po drugie atmosfera play-offów ma wyjątkowy charakter.
Dokładnie dziewięć dni potrwa przerwa Cavaliers pomiędzy zakończeniem półfinałów z Toronto Raptors, a rozpoczęciem finału konferencji z Washington Wizards lub Boston Celtics. Zespoły zmierzą się w meczu numer siedem kolejnej nocy. Tak długą przerwę Cavaliers mieli po raz ostatni w 2006 roku. Irving przyznał, że on i jego koledzy zaczynają się nudzić. Brak koszykówki testuje ich cierpliwość oraz podda bardzo poważnej próbie wolę walki, gdy staną do kolejnej rywalizacji. Ta sytuacja wpływa przede wszystkim na odporność psychiczną podopiecznych Tyronna Lue.
Trener powstrzymał się przed gierkami 5-na-5 i przygotowuje zespół pod kątem taktycznym. – Nie bardzo rzucamy do kosza, głównie skupiamy się na nauce i przypominaniu zagrywek. Chłopaki chcieliby jednak wjeżdżać pod kosz i kończyć akcje. Potrzebujemy tego ognia, gry na kontakcie. Brakuje nam intensywności i wzajemnego napędzania się do szybkiej gry. Mówię o tych wszystkich niuansach, które sprawiają, że ta gra jest taka cudowna i każdy z nas ją uwielbia. Robimy wszystko, by pozostać odpowiednio nastawieni – mówił rozgrywający mistrzów.
Zespół pracuje m.in. nad defensywnymi rotacjami zarówno przygotowując się na atak Wizards, jak i Celtics. Obie ekipy mają na obwodzie All-Starów grożących po wyjściu zza zasłony. – Musisz utrzymać zespół zaangażowanym i pokazywać mu nowe rzeczy – mówi trener Lue. Początkowo zawodnicy byli odrobinę sfrustrowani brakiem gierek 5-na-5, ale po złamaniu ręki przez Edy’ego Tavaresa, zrozumieli logikę kryjącą się za podejściem szkoleniowca. Podobna kontuzja Irvinga, Kevina Love’a, czy co gorsza LeBrona Jamesa mogłaby bardzo poważnie wpłynąć na szansę Cavs w play-offowej rywalizacji.
Incydent z Tavaresem zdarzył się trzy sekundy po tym, jak Lue wyszedł ze swojego gabinetu. Od tego momentu zawodnicy przestali męczyć trenera i dobrowolnie rezygnują z gierek. Praca indywidualna, rzutówka, joga i jak najmniej kontaktu z mediami. Już wkrótce kibicie Cavs doczekają się kolejnych emocji związanych z obroną mistrzostwa zdobytego przed rokiem. Cierpliwość ich oraz drużyny zostanie wynagrodzona – miejmy nadzieję – interesującymi finałami.
NBA: Decydujące starcie Celtics – Wizards! Dziś mecz numer 7!
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET