Wokół Kentaviousa Caldwella-Pope’a dzieje się wiele rzeczy podczas pierwszych tygodni off-season. Najpierw w Detroit byli przekonani, że chcą zawodnika zatrzymać, ale kilka decyzji zmieniło podejście zespołu do KCP i ten nagle znalazł się na rynku wolnych agentów jako niezastrzeżony gracz. Teraz Pistons chcą go odzyskać.
Wokół Detroit Pistons panowało przekonanie, że zespół wyrówna każdą ofertę, jaka pojawi się za Kentaviousa Caldwella-Pope’a, gdy ten trafi na rynek wolnych agentów jako zastrzeżony gracz. Potem jednak Tłoki w drafcie wybrały Luke’a Kennarda, sięgnęły po Langstona Gallowaya i w transferze z Boston Celtics pozyskały Avery’ego Bradleya. Wszystkie te ruchy wpłynęły także na fakt, że generalny menadżer Jeff Bower postanowił zrezygnować z praw Pistons do KCP i ten został niezastrzeżonym graczem.
KCP ma za sobą przyzwoity sezon 2016/2017, ale trafił na rynek relatywnie późno. Kilka ekip zgłosiło swoje zainteresowanie, ale żadna decyzja nie została jeszcze podjęta. W międzyczasie swoją ofertę złożyli także… Detroit Pistons. Zespół przedstawił zawodnikowi 80 milionów dolarów w 5-letnim kontrakcie. Jednak według Jake’a Fischera ze Sports Illustrated, Caldwell-Pope w swojej następnej umowie oczekuje znacznie więcej dolarów. Każda inna drużyna może mu maksymalnie przedstawić 4-letnią ofertę za 106 milionów.
Czyżby właśnie na to KCP czekał? W salary-cap wielu generalnych menadżerów nie zostało już nawet centa. 24-letni zawodnik podczas swojej dotychczasowej przygody z NBA zaprezentował się jako znakomity strzelec, świetnie funkcjonujący w kontrach. Jest także bardzo dobrym defensorem, zawsze gotowym stawić czoła najgroźniejszym przeciwnikom. Fakt, że dopiero za trzy, cztery lata będzie grał najlepszą koszykówkę w karierze jeszcze bardziej podbija jego wartość. Ale czy 106 milionów dolarów to na pewno cena, której jest wart?
Propozycję mogą złożyć na przykład Los Angeles Lakers lub Atlanta Hawks. Albo któraś z ekip zacznie przygotowywać miejsce, by KCP podpisać. Możliwości są jednak bardzo mocno ograniczone. Ostatecznie rzucający obrońca może zgodzić się na mniejszy roczny kontrakt i za rok ponownie przetestować rynek w poszukiwaniu dłuższej i lepszej finansowo umowy. Pierwsze cztery sezony w NBA spędził z Pistons. W 76 meczach poprzedniego sezonu notował na swoje konto średnio 13,8 punktu, 3,3 zbiórki, 2,5 asysty i 1,2 przechwytu trafiając 40% z gry i 35% za trzy.
fot. Keith Allison, Creative Commons
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET