Różnie toczą się losy sportowców, w tym zawodników NBA, już po zawieszeniu butów na kołku. Większość z nich w ten czy inny sposób płynnie przechodzi przez ten etap, zajmując się trenerką czy otwierając własny biznes. Niektórzy jednak nie mogą się w tej nowej fazie życia odnaleźć co prowadzi do mniejszych lub większych problemów z prawem. Coś o tym wie mistrz NBA z 2008 roku, Glen Davis.
O perypetiach, jakie spotkały popularnego Big Baby po zakończeniu kariery pisaliśmy już w maju. Gwoli przypomnienia – Glen Davis znalazł się w niezbyt zaszczytnym gronie aż 18 byłych graczy NBA, którzy w 2021 roku zostali aresztowani i postawieni w stan oskarżenia na podstawie federalnych zarzutów o oszustwo. Emerytowani koszykarze, wśród których byli chociażby Will Bynum, Keyon Dooling czy uważany za przywódcę grupy Terrence Williams, składali fikcyjne roszczenia dotyczące zwrotu funduszy za fałszywe zabiegi medyczne i stomatologiczne w ramach planu opieki zdrowotnej oferowanego przez ligę.
Ostatecznie były zawodnik, mający za sobą występy w Boston Celtics, Orlando Magic czy Los Angeles Clippers został oficjalnie skazany przez nowojorską ławę przysięgłych. Postawione mu zarzuty obejmowały oszustwa dotyczące służby zdrowia, oszustwa telekomunikacyjne oraz udział w spisku mającym na celu składanie fałszywych oświadczeń. Davisowi groziło aż 20 lat więzienia, lecz ostatecznie będzie musiał odsiedzieć „tylko” 40 miesięcy. Ponadto został zobligowany do zapłacenia odszkodowania w kwocie 80 tys. dol.
Najlepsze w tym przypadku jest to, że sam skazany w ogóle się nie przejął wyrokiem. Zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Niedługo po ogłoszeniu werdyktu pozwolił sobie nawet na zupełnie pozbawioną skruchy czy pokory relację na Instagramie. – To jakieś szaleństwo. Ale zamierzam wykorzystać ten czas by przypakować. Chcę osiągnąć świetną formę. Jedyny sposób, by powstrzymać mnie od jedzenia hamburgerów, to wsadzić mnie do pudła – mówił wówczas.
Tymczasem na światło dzienne wyszły zupełnie nowe informacje, według których wprowadzenie w życie wyroku ciążącego na byłym mistrzu NBA zostało tymczasowo odroczone. Powód? Projekt filmu dokumentalnego poświęconego własnemu życiu, nad jakim pracuje obecnie Big Baby.
We wtorek 27 sierpnia prawnik Brendan White poprosił o odroczenie dla swojego klienta, powołując się na potrzebę dokończenia nagrań przez hollywoodzką firmę produkcyjną. Swoją prośbę uzasadnił trudnościami w zorganizowaniu wywiadów z byłymi kolegami i współpracownikami 38-latka, co miało wpływ na opóźnienie całego projektu. O dziwo, już następnego dnia sędzia Valeria E. Caproni zadecydowała o przesunięciu terminu rozpoczęcia odbywania kary, który pierwotnie miał mieć miejsce w niedzielę 1 września. Nowa data została ustalona na 20 października bieżącego roku.
Czy kręcenie filmu dokumentalnego rzeczywiście jest wystarczającym powodem do podjęcia takiej decyzji? Zapewne gdyby nie chodziło o słynnego byłego koszykarza, sprawa wyglądałaby inaczej. W swoim piśmie White wspomniał, że dochody z rzeczonego filmu „mogłyby znacząco pomóc” w spłacie kwoty odszkodowania. Wydaje się, że ten argument mógł trafić do prowadzącej sprawę sędzi Caproni, która w swoim postanowieniu orzekła, że Davis „ma znaczący dług tytułem rekompensaty” wobec ofiary i ma nadzieję, że „optymizm co do finansowych korzyści z filmu jest uzasadniony”.
Tak naprawdę jednak trudno powiedzieć czy jakakolwiek kara, nawet większa czasowo, mogłaby pozytywnie wpłynąć na tego faceta. Jeszcze w maju podczas ogłoszenia wyroku Big Baby wymawiał się kontuzją, która zakończyła jego karierę i „odebrała koszykówkę”. Prawniczka Sabrina Shroff dodała, że jej klient miał „kolosalnego pecha” i był tak zrujnowany, że kiedyś poprosił ją o 800 dolarów pożyczki, by móc dalej opłacać swój telefon. Wygląda to jednak na typową łzawą historyjkę mającą przekonać ławę przysięgłych do niewinności oskarżonego. Tymczasem wspominana już wcześniej sędzia Caproni wyraźnie dała wówczas do zrozumienia, że oskarżony nie podjął żadnych kroków, aby rozwiązać swoje problemy, nie mówiąc nawet o współpracy z kuratorem sądowym.
Podczas ogłoszenia wyroku prokurator federalny Ryan Finkel bez ogródek przyznał, że Glen był „prawdopodobnie najbardziej utytułowanym koszykarzem” złapanym w tej ubezpieczeniowej aferze, który „grał w mistrzowskiej drużynie”. Coś w tym jest. Davis był członkiem ekipy Celtics z 2008 roku, która sięgnęła po ligowe trofeum, a jego kariera w NBA zakończyła się na 514 meczach, w których osiągał średnio 8 punktów i 4,4 zbiórki. Czy to jednak znaczy, że zasługuje na specjalne traktowanie, a decyzja o opóźnieniu „odsiadki” spowodowana kręceniem filmu dokumentalnego jest w choćby najmniejszym stopniu zasadna? Odpowiedzcie sobie sami.