W zdecydowanej większości przypadków zawodnicy rozgrywający swój pierwszy sezon w NBA mają co najwyżej niewiele ponad 20 lat. Zdarzają się jednak bardziej ekstremalne przykłady, jak na przykład Pablo Prigioni, który swój debiut w najlepszej lidze świata zaliczył w wieku… 35 lat. Coś na ten temat może powiedzieć także Vasilije Micić, etatowy reprezentant Serbii, dla którego miniony sezon był właśnie tym pierwszym rozegranym w Stanach Zjednoczonych.
Nie jest tajemnicą, że system gry preferowany w NBA w pewnych aspektach różni się od koszykówki, w którą gra się pod egidą FIBA. Z tego właśnie tytułu dostosowanie się do gry za oceanem jest arcytrudne dla niemal każdego europejskiego zawodnika. Tempo gry, umiejętności poszczególnych graczy i różnice w zasadach mają konkretny wpływ na dynamikę gry, przez co nawet najlepsi mogą mieć problemy. Vasilije Micić na Starym Kontynencie należał do czołówki i to nie tylko na swojej pozycji, o czym świadczą dwa tytuły mistrza EuroLigi zdobyte w barwach Anadolu Efes i cała gablota trofeów indywidualnych, na czele z tytułem MVP najlepszych europejskich rozgrywek (2021).
Tymczasem nawet dla tak uznanego i doświadczonego koszykarza pierwszy sezon w nowym środowisku okazał się sporym wyzwaniem, szczególnie początkowo, gdy jego rola w Oklahoma City Thunder była mocno ograniczona i sprowadzała się do pojawiania się na parkiecie średnio na 12 minut w meczu. Przez to Micić nie był w stanie pokazać choćby połowy swoich niezaprzeczalnych umiejętności. Odżył dopiero po transferze do Charlotte Hornets, gdzie jego rola w drużynie była już zdecydowanie większa.
– Największa różnica, gdy już weźmiesz na siebie odpowiedzialność, polega na tym, że gdy jesteś na boisku w każdej chwili przeciwnicy biorą cię na celownik. Gdy starasz się stworzyć różnicę w ataku, oni próbują tego samego po bronionej stronie parkietu. Dlatego tak bardzo kluczowa jest odpowiednia umiejętność gry po obu stronach boiska. Trzeba bez przerwy być konsekwentnym w swojej grze. Tam każdy ma talent, to fakt – stwierdził reprezentant Serbii tuż po zakończeniu sezonu 2023-24 w rozmowie z Basket News.
Trzeba przyznać, że Vasilije wie, o czym mówi. Gra w defensywie właściwie zawsze stanowiła dla niego sporego kalibru wyzwanie. Chociaż natura obdarzyła go zaawansowaną koszykarską inteligencją i wysokimi umiejętnościami, Micić jest przeciętnym atletą i nie ma najszybszej pracy nóg. Przez to ciężko mu bronić przeciwko obwodowym zawodnikom, takim jak Ja Morant, De’Aaron Fox czy Shai Gilgeous-Alexander. Z kolei dzięki swojemu wzrostowi i zasięgowi ramion ma odpowiednie warunki, aby mierzyć się z niektórymi rzucającymi obrońcami, a nawet skrzydłowymi.
Charles Lee, nowy szkoleniowiec Hornets, ma doświadczenie w pracy z elitarnymi obrońcami. Miał swój udział w rozwoju takich koszykarzy, jak Jrue Holiday czy Derrick White. Być może więc i z brązowego medalisty olimpijskiego z Paryża uda mu się wydobyć to, co najlepsze, tym bardziej, że już poprzedni sezon w wykonaniu Serba nie był zły. W 30 meczach rozegranych w trykocie Szerszeni osiągał średnio 10,8 punktu, 2,1 zbiórki, 6,2 asysty oraz 0,7 przechwytu. Trafiał 43,7% wszystkich rzutów z gry, w tym blisko 30% z dystansu.
Pytanie tylko czy rodak Nikoli Jokicia w ogóle w Charlotte pozostanie. Niespełna dwa tygodnie temu media podały informację, że parol na 30-letniego rozgrywającego zagięli Denver Nuggets, gdzie miałby stworzyć duet ze swoim sławniejszym kolegą z reprezentacji. Wprawdzie na razie nic nie słychać o finalizacji potencjalnego transferu, ale offseason jeszcze trwa i w takim przypadku, cytując klasyka, jasne, że wszystko się może zdarzyć.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.