Gniew, ogromna, niewyobrażalna złość, ale też bezradność, towarzyszyły Gregowi Odenowi, kiedy musiał ogłosić zakończenie kariery. Środkowy Portland Trail Blazers wybrany został z pierwszym numerem draftu w 2007 roku, ale rozegrał w NBA tylko trzy sezony. Ostatnio przyznał, że kiedy musiał zakończyć karierę, to przyszły do niego wszystkie najstraszniejsze myśli. Do tego okazało się, że Timofiej Mozgow, a więc wcale niewybitny koszykarz, podpisał tego dnia kontrakt o wartości 50 milionów dolarów. To dobiło Odena.



W teorii Greg Oden był na dobrej drodze do tego, by zostać supergwiazdą światowej koszykówki. Zawodnik Ohio State jeszcze na uczelni zdobył nagrodę debiutanta roku Konferencji Big Ten. Chociaż w koszykówkę akademicką grał tylko rok, to wystarczyło, by przekonać Portland Trail Blazers do wybrania utalentowanego podkoszowego z draftową „jedynką”, choć do wyboru byli też tak uznani dziś zawodnicy, jak Kevin Durant, Al Horford czy Marc Gasol. W Oregonie zdecydowano się jednak na Odena.

Chyba wszyscy związani z organizacją mieli nadzieję, że talent młodego środkowego rozkwitnie i to wokół niego będzie można budować świetlaną przyszłość drużyny. Niestety, los miał inne plany i Greg już po kilku miesiącach od dołączenia do Blazers doznał poważnej kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry na cały sezon 2007-08. A to był dopiero początek.

Nie ma sensu wypisywać tutaj całej dokumentacji medycznej Odena, ale trochę tego było. Dość powiedzieć, że choć znajdował się na liście płac PTB w latach 2007-12, realnie widziano go na parkiecie tylko w sezonie 2008-09 i następnym. Gdy miał możliwość gry, potrafił pokazać zalążek swojego niebagatelnego talentu, jednak jego ciało, a zwłaszcza kolana, nie wytrzymało trudów NBA. Wrócił jeszcze na parkiet w sezonie 2013-14 jako zawodnik Miami Heat, ale był już wrakiem zawodnika, który miał podbić najlepszą ligę świata. Ogółem jego licznik stanął na zaledwie 105 występach, w których osiągał średnio 8 punktów, 6,2 zbiórki oraz 1,2 bloku na mecz. Próbował jeszcze sił w Chinach, ale nawet tam szału nie było.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdy w 2016 roku Oden kończył karierę w wieku zaledwie 28 lat, limit wynagrodzeń w NBA związany z nową umową telewizyjną poszybował w górę w takim stopniu, że nawet zawodnicy pełniący role drugoplanowe mieli zapewnione lukratywne kontrakty. Podczas występu w podcaście The OG’s były już koszykarz przyznał, że z tego powodu wpadł w depresję.

– Rok, w którym przeszedłem na emeryturę, to ten sam rok, w którym Timofiej Mozgow – z całym szacunkiem dla niego – dostał 50 milionów dolarów. Wtedy myślałem, że pozabijam wszystkich na tym pieprzonym świecie. Nienawidziłem życia. Byłem w depresji. Jeśli on bez problemu otrzymał w sumie ponad 50 milionów, to myślałem sobie, że ja za samo bycie w drużynie bym bez problemu dostał ze 20. Wciąż boli mnie serce, gdy o tym mówię – powiedział 36-latek.

Właściwie trudno mu się dziwić. Sam w przeciągu całej kariery zarobił „zaledwie” 24 mln dol. Jak na tamte czasy to była przyzwoita suma, ale sam zainteresowany zdaje sobie sprawę, że gdyby zdrowie nie stanęło na przeszkodzie, jego wypłaty byłyby znacznie wyższe. Patrząc na to z tej perspektywy, można zrozumieć ogrom frustracji i czarnych myśli, jakie nachodziły Grega w tamtym czasie.

Wspomniany przez byłego koszykarza Timofiej Mozgow utrzymał się na poziomie najlepszej ligi świata przez osiem sezonów, reprezentując barwy w sumie pięciu drużyn. Rosyjski podkoszowy był solidnym zawodnikiem, który ma w CV nawet mistrzostwo ligi zdobyte wraz z Cleveland Cavaliers w 2016 roku, jednak pewnego poziomu nie przeskoczył.

Trudno powiedzieć, że zasłużył na aż tak dużą podwyżkę w momencie dołączenia do Los Angeles Lakers, ale sztab szkoleniowy będących w trakcie odbudowy po erze Kobe Bryanta Jeziorowców na gwałt szukał doświadczonego środkowego. Najwidoczniej uznano, że trzeba zrobić wszystko, by sprowadzić do siebie znającego już smak gry o mistrzostwo Mozgowa. Inna sprawa, że nawet wówczas jego czteroletni kontrakt o wartości w sumie 64 mln dol. był uważany za nazbyt wysoki, a organizacja z Miasta Aniołów spotkała się z tego tytułu z powszechną krytyką ze strony całej ligi. Zresztą rosyjski podkoszowy i tak został zapamiętany przede wszystkim z jednego, dość kuriozalnego momentu.

Dziś Greg Oden jest powszechnie uważany za jeden z największych draftowych niewypałów i gościa o najbardziej kruchych kolanach w historii, chociaż trudno nie przyznać, że miał po prostu pecha. Być może gdyby znalazł się w innym otoczeniu, presja nie byłaby tak wielka, a co za tym idzie, zdołałby uniknąć aż takiej liczby kontuzji. Tego jednak już się nigdy nie dowiemy.

Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    6 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments