Nie ulega wątpliwości, że Victor Wembanyama to nie tylko materiał na ligową gwiazdę na długie lata, ale i kandydat do tytułu jednego z najlepszych zawodników w historii. Nowy sezon NBA Francuz rozpoczął jednak z zadyszką, co ma odzwierciedlenie w jego statystykach. Anonimowe źródła ESPN sugerują, że w obecnej dyspozycji 20-latek nie ma większego wpływu na ofensywę Spurs.
Mając w głowie trudny poprzednich rozgrywek można śmiało stwierdzić, że początek nowego sezonu w wykonaniu San Antonio Spurs nie należy do najgorszych. Podopieczni Gregga Popovicha — a w ostatnim czasie również Mitcha Johnsona z uwagi na zdrowotne problemy Popa — legitymują się obecnie bilansem 4-5, który plasuje ich na 12. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej, choć na Wschodzie mógłby dać nawet 4. lokatę.
Do lepszej dyspozycji zdążył przyzwyczaić nas jednak Victor Wembanyama. Od początku stycznia do zakończenia rozgrywek 2023/24 Francuz zdobywał średnio 23,1 punktu, 10,9 zbiórki, 4,4 asysty, 3,9 bloku oraz 1,2 przechwytu na mecz, trafiając przy tym 47,8% wszystkich rzutów z gry. Pod względem rzutów z dystansu świetnie prezentował się w lutym, kiedy to w 12 występach trafiał 41,3% swoich prób zza łuku.
W całym swoim debiutanckim sezonie Wemby trafiał ostatecznie 32,5% rzutów za trzy przy 5,5 próby na mecz. W dziewięciu spotkaniach bieżących rozgrywek liczba ta wzrosła jednak do 6,9 próby, ale skuteczność Francuza w tym aspekcie pozostawia zdecydowanie więcej do życzenia (22,6%).
Spurs raz za razem nie decydują się na wykorzystanie przewagi wzrostu i fizyczności Francuza, a zamiast tego przekazują mu piłkę w okolicach łuku i od tego rozpoczynają budowę akcji. Sposób wykorzystania Wembanyamy skrytykował anonimowy skaut NBA, o czym poinformowali Brian Windhorst oraz Tim Bontemps z ESPN.
— Jest absolutnie fantastyczny w obronie, ale w ogóle nie wpływa na ofensywę. Wygląda tak, jakby grał bez żadnego konkretnego ukierunkowania — czytamy w artykule ESPN.
Jeszcze przed problemami ze zdrowiem Gregg Popovich podkreślał, że jest zadowolony z liczby trójek, które Wembanyama oddaje każdej nocy. Szkoleniowiec Spurs podkreślał wówczas, że Francuz jest bardziej zawodnikiem obwodowym niż strefy podkoszowej.
— Nie bez powodu rzuca tak wiele trójek, ale nadal wydaje się, że za każdym razem, gdy to robi, daje przeciwnikom szansę na przerwę — zasugerował drugi skaut.
Spurs mogliby równie dobrze w każdej akcji wykorzystywać warunki fizyczne Wembanyamy i liczyć, że padną z tego punkty. Są jednak powody, dla których nie decydują się na takie rozwiązanie. Jednym jest z pewnością rozwój Victora, który powtarzając ciągle te same schematy nie będzie w stanie rozwinąć innych aspektów gry i wykorzystać drzemiącego w nim talentu.
Spurs chcą zacząć wygrywać, ale z długoterminowej perspektywy najważniejsze jest dla nich to, by Wemby osiągnął pełnię swojego potencjału i potrafił skutecznie wykorzystywać podania partnerów pod kosz, ale w razie potrzeby brał odpowiedzialność na swoje barki i w pojedynkę, z dala od kosza, rozstrzygał o losach spotkania.
Można to do pewnego stopnia porównać do eksperymentu z Jeremym Sochanem w roli rozgrywającego. Choć szybko okazało się, że reprezentant Polski nie będzie „jedynką” Spurs na długie lata, to kilka miesięcy w roli głównego playmakera wpłynęło m.in. na jego umiejętności czytania gry czy ustawiania się tak, by móc otrzymać podanie od partnera. Sympatykom „Ostróg” pozostaje ufać, że sztab klubu wie, co robi.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!