Minionej nocy Dallas Mavericks przegrali z dużo niżej notowanymi Charlotte Hornets, choć do dyspozycji Jasona Kidda byli zarówno Kyrie Irving, jak i Luka Doncić. Ekipa z Teksasu ma poważny problem i na ten moment zajmuje miejsce poza czołową dziesiątką Konferencji Zachodniej. W międzyczasie swój czas w Dallas wspomina Jalen Brunson, który podkreśla, że widział się w Mavericks przez zdecydowanie dłuższy czas.
Dyspozycja Dallas Mavericks w ostatnim czasie pozostawia wiele do życzenia, ale wydarzeń z minionej nocy prawdopodobnie mało kto mógł się spodziewać. Faworyzowani podopieczni Jasona Kidda zmierzyli się z jedną z najgorszych ekip Wschodu – Charlotte Hornets. Zajmujące 14. miejsce w swojej konferencji Szerszenie okazały się dla Mavs zbyt mocne.
Hornets wygrali 117:109, choć w składzie Dallas nie zabrakło ani Kyrie’ego Irvinga, ani Luki Doncicia. Dla drugiego z wymienionych był to dopiero drugi mecz po niespełna dwutygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją. Słoweniec otarł się o triple-double, zdobywając 34 punkty, 10 zbiórek i osiem asyst. Irving dołożył z kolei 18 „oczek”, dziewięć zbiórek i siedem asyst.
Minionej nocy obaj panowie trafili łącznie tylko 3 z 17 rzutów za trzy. Ich wspólna gra może czasami cieszyć oko (bądź co bądź stali się pierwszym duetem Mavs, w którym każdy z zawodników zdobył 40+ punktów w jednym meczu), ale koniec końców liczą się wyniki, a tych duetowi brakuje.
Doncić rozegrał z Irvingiem łącznie dziesięć spotkań, a ich bilans w tych meczach to kiepskie 3-7. Choć po drodze zdołali pokonać Philadelphia 76ers, to dwa pozostałe zwycięstwa nastąpiły z Utah Jazz i San Antonio Spurs. Klęska z Hornets sprawiła, że Dallas przegrali obecnie 9 z 13 ostatnich meczów, a ich bilans 36-38 plasuje ich dopiero na 11. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej.
Wydaje się, że wciąż jest za wcześnie, by oceniać, czy transfer Kyrie’ego Irvinga był trafną decyzją. Kierownictwo i sympatycy Mavs mogą jednak zastanawiać się, czy źródła ich bieżących problemów nie należy doszukiwać się ponad rok temu, kiedy to klub nie wykorzystał okazji, by przedłużyć umowę z Jalenem Brunsonem. Po wygaśnięciu kontraktu latem minionego roku rozgrywający przeniósł się do New York Knicks. Ekipa z Wielkiego Jabłka zajmuje obecnie 5. miejsce Wschodu, a Brunson jest jednym z kluczowych elementów tej układanki.
Jalen udzielił niedawno wywiadu, w którym wspominał swój okres w Dallas. Brunson został bowiem wybrany przez Mavs z 33. numerem Draftu 2018.
– Nie mogę powiedzieć nic złego o Dallas, ale oczywiście chciałbym, żeby sprawy potoczyły się inaczej. Dwa razy myślałem, że mam ofertę na stole przed sezonem, a potem, w okolicach grudnia i stycznia, oglądali się na inne strony. Mieli do tego wszelkie prawo. Nie mam do nich żalu za podejmowanie decyzji biznesowych. To ich sprawa – mówi zawodnik.
Latem 2021 roku, a następnie w styczniu 2022 roku Mavericks mogli zaoferować Brunsonowi czteroletnią prolongatę wartą 55 milionów dolarów. W obu przypadkach żadna umowa nie została jednak sfinalizowana. Kiedy włodarze Dallas mieli być w końcu przekonani do związania się z rozgrywającym na kolejne lata, jego wartość rynkowa była już zdecydowanie większa.
– Wciąż ich jednak szanuję. Sprowadzili mnie do tej ligi i pomogli mojej karierze wystrzelić. Biznes to biznes. Moje cztery lata w Dallas były wyjątkowe. Kiedy zostałem wybrany w Drafcie, widziałem się tutaj na bardzo długi okres. Moi ówczesny weteran, J.J. Barea, nauczył mnie wiele i też był tam przez długi czas. Chciałem być z Mavericks przez długi czas swojej kariery. Naprawdę kochałem to miejsce. Kiedy stałem się starszy i lepszy, dostałem więcej okazji do zaprezentowania swojej gry – dodaje Jalen.
Brunson zabłysnął przede wszystkim w play-offach 2022, kiedy to w 18 spotkaniach notował łącznie 21,6 punktu, 4,6 zbiórki oraz 3,7 asysty na mecz. Przykuł on tym samym uwagę Knicks, z którymi podpisał ostatecznie czteroletni kontrakt warty ponad 100 milionów dolarów.
– Oba sztaby szkoleniowe, które tam miałem, były wspaniałe. Jason Kidd pomógł mi odblokować coś, czego nie spodziewałem się tak szybko. Rozwijałem się, ale kiedy nastał czas play-offów, on wepchnął mnie na inny poziom. Cała organizacja i miasto Dallas były dla mnie i mojej rodziny wyjątkowe. Te cztery lata były wspaniałe – kończy Brunson.
Wygląda na to, że w Nowym Jorku Brunson czuje się jak ryba w wodzie. W bieżącym sezonie 26-latek zdobywa średnio 23,8 punktu (rekord kariery), 3,6 zbiórki oraz 6,2 asysty (rekord kariery) na mecz, trafiając przy tym 48,9% wszystkich rzutów, w tym 41,1% zza łuku (rekord kariery). Jego zespół pewnym krokiem zmierza w kierunku play-offów. Gdyby sezon zakończył się dziś, to w pierwszym rundzie NYK zmierzyliby się z Cleveland Cavaliers.
Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że Kyrie Irving to świetny zawodnik. Wygląda jednak na to, że Jalen Brunson lepiej pasował do systemu podporządkowanego pod Lukę Doncicia. Przed Mavs jeszcze osiem meczów sezonu zasadniczego, które mogą mieć ogromny wpływ na przyszłość zarówno Irvinga (któremu wygasa kontrakt), jak i całej organizacji.
– Nie wiem [jak wyjaśnić porażkę z Hornets] – mówił na pomeczowej konferencji prasowej przybity Doncić. Jego recepta na uratowanie sezonu wydaje się prosta: – Wygrywać mecze. To wszystko bardzo frustrujące. Myślę, że możecie widzieć to po mnie na parkiecie. Czasem nie czuję się sobą, po prostu tam jestem. Kiedyś się tam bawiłem, uśmiechałem, a teraz, z wielu powodów, to wszystko jest frustrujące – dodał Słoweniec.
Amerykańscy dziennikarze często spekulują, jak bardzo cierpliwy jest Doncić. Jeżeli włodarze nie zbudują wokół niego zespołu, który może realnie włączyć się do walki o czołowe laury, to czy 24-latek zażąda w końcu transferu? Jego obecna umowa wiąże go z Mavericks do końca rozgrywek 2026/27.