Jaylen Brown był niedawno pytany o to, który zawodnik sprawił mu najwięcej problemów. Kogo broniło mu się po prostu najtrudniej. Odpowiedź gwiazdy Boston Celtics może zaskakiwać. Brown za najtrudniejszego swojego przeciwnika uznał bowiem Marco Belinelliego. Tymczasem 39-latek ma lada chwila zakończyć karierę i zostać ambasadorem Virtusu Bolonia.
To z reguły jest jedno z ciekawszych pytań, jakie można zadać zawodnikowi NBA: przeciwko któremu twojemu przeciwnikowi broniło ci się najtrudniej. Jaylen Brown takie pytanie w piątek usłyszał. Jego odpowiedź? Nie da się ukryć, że jest zaskakująca.
– Marco Belinelli – stwierdził Brown bez wahania. – On po prostu nigdy nie przestawał biegać, a ja musiałem się za nim uganiać. Takie były nasze założenia, by gonić go przez te wszystkie zasłony. Nawet nie dostawał piłki, ale wciąż cały czas biegał w tę i z powrotem – dodał skrzydłowy Boston Celtics.
Pewnie nawet sam Marco Belinelli zdziwiłby się, słysząc taką odpowiedź Browna, choć z drugiej strony wytłumaczenie ma sporo sensu – nikt nie lubi uganiać się za takim zawodnikiem, bo to wyczerpujące. Na tyle, że Brown dobrze sobie to zapamiętał, choć Włoch tak naprawdę nigdy nie rozegrał jakiegoś wybitnego meczu przeciwko niemu.
To, co jeszcze w tej historii zaskakuje, to wyczucie czasu. Belinelli ma niedługo bowiem ogłosić, że oficjalnie kończy karierę. Jest to decyzja spodziewana już od kilku tygodni. Tym samym 39-latek odwiesi buty na kołek, wdrapując się wcześniej na szczyt. Virtus Bolonia z nim w składzie zdobył bowiem w tym roku już swoje 17. mistrzostwo kraju. Teraz ma zostać on ambasadorem klubu.
Belinelli w 2020 roku wrócił do Bolonii (tam zaczynał karierę) po 13 sezonach w NBA. W najlepszej koszykarskiej lidze świata grał od sezonu 2007-08. W drafcie z 17. numerem wybrali go Golden State Warriors. Obrońca reprezentował też barwy Toronto Raptors, New Orleans Hornets, Chicago Bulls, Charlotte Hornets, Atlanta Hawks, Philadelphia 76ers i oczywiście San Antonio Spurs. To właśnie z teksańską drużyną jest najbardziej kojarzony jako członek pamiętnego składu z sezonu 2013-14, który grał „piękną koszykówkę” i zdobył mistrzowski tytuł.
Na parkietach NBA włoski zawodnik rozegrał łącznie 860 meczów w sezonie zasadniczym oraz 65 w fazie play-off. Na przestrzeni całej kariery notował średnio 9,7 punktu na mecz przy 37,6 proc. skuteczności z dystansu. I jak się okazuje po słowach Jaylena Browna, zdołał odcisnąć w NBA swoje piętno i niewątpliwie został dobrze zapamiętany nie tylko przez kibiców.